Unikat
Cykle
w porannym ziewaniu nie ma śladów oniryzmu
niedługo przestaniesz pasować do Zderzacza Hadronów
wtedy zrobię ci kołyskę i wykarmię własną piersią
dryfujemy w każdą stronę Morzem Martwym
tu łatwo nabawić się kontuzji nadgarstka
kręgi na wodzie schodzą się szybciej niż goi skóra
niezawodność chwili to bicie dzwonów w ciasnej izdebce
powtarzalność dnia cechuje wysoka częstotliwość drgań
proza odkłada się na grubych fałdach papirusu niczym szadź
i znów jesteśmy nad wodą dmuchamy w żagle Wikingów
lecz one płyną na nas i taranują nasze łupinki
fale unoszą ciała i już nie tylko morze jest martwe
mam świadomość że twoje słowa tworzą suche lądy
masz świadomość że moje to tylko kolejne przypływy
trwanie dla ciebie jest nadzieją dla mnie kolejnym z cykli
Ilość odsłon: 598
Komentarze
Lena Pelowska
grudzień 23, 2020 08:20
Fajne, takie morskie. Z jednej strony jakby nieco chaotycznie napisane, pełne przypadkowych pojęć, które nie wiedzieć co łączy. Z drugiej zaś strony, to jest właśnie ciekawe.
Pozdrawiam.