Bruno Schwarz
Meandry i zakola
Pewnego
niesłonecznego dnia, w którym wszystko wydawało się być szaro-bure i bez
perspektyw na jakąś choćby maleńką poprawę, wyszła z domu z zamiarem
znalezienia w tym smętnym widoku potwierdzenia, dla swoich fatalistycznych
teorii na temat przyszłości.
Znalazłszy odpowiednią scenerię do przeżywania wewnętrznych
dramatów, przystanęła i uśmiechnęła się na poły łzawo, na poły ironicznie.
Przypadkowym świadkiem tego mimowolnego grymasu był przedstawiciel płci
brzydkiej i pozbawionej umiejętności odczytywania niewerbalnych sygnałów
mimicznych oraz tylko pozornie nieistotnych gestów.
Zachęcony tym, co w jego mniemaniu było filuternym
pokazaniem dwóch równych rzędów mlecznobiałych ząbków, zalotnie przedzielonych
koniuszkiem różowego języczka. Stanął przed nią jak przeszkoda, w realizacji
planu samotnego kontemplowania otaczającej rzeczywistości, nieubłaganie
zmierzającej do jakiejś ogólnoświatowej katastrofy.
Prześlizgnęła się po nim wzrokiem, jak łyżwiarka figurowa
po tafli zamarzniętego jeziorka, bo jak wiadomo kobiety poświęcają więcej uwagi
przedstawicielkom tej samej płci, mierząc je wzrokiem, ważąc, świdrując,
przeszywając, a czasem jeśli zajdzie taka potrzeba - uśmiercając.
Przypadkowych
facetów ledwie obdarowują przelotnym spojrzeniem, które im wystarczy do ogólnej
oceny, bez wchodzenia w takie detale jak: pojedyncze brwi-mutanty, czarne
kędziory wystające z nosa, krosty, wągry, keczupowa plamka, szczypiorek,
niepasujące skarpety, itp. Takie szczegóły dostrzegają dopiero przy
długotrwałej znajomości, a raczej pod koniec.
Naukowcy, którzy od wieków próbują
zgłębić meandry kobiecego umysłu dowodzą, że po pierwszej, powierzchownej
weryfikacji, jeśli oczywiście wypadnie ona pomyślnie, następuje spojrzenie
numer dwa. Rentgenowski, przenikający duszę, analityczny przedwstęp do
zakochania się od pierwszego wejrzenia, a ściślej od drugiego.
Wszystko zależy od tego, co zrobi facet między jednym, a
drugim spojrzeniem. Ile zdoła wykrzesać ze swojej prostej i do bólu
przewidywalnej hubki, żeby rozpalić w niej ogień namiętności, tolerancji i
prawie matczynej opiekuńczości.
- Z miłością jest jak z grzybobraniem - zagaił przypadkowy
aspirant do wypełnienia jej życiowej pustki jakąś treścią. - Szukasz borowika
szlachetnego, a znajdujesz szatana...
Komentarze
Joanna-d-m
styczeń 05, 2021 23:38
Łatwo nie jest, ale "czarne kędziory wystające z nosa" - a fe
https://www.youtube.com/watch?v=gHg2072pFcE
Pozdrawiam
Leszek.J
styczeń 05, 2021 18:21
Przeczytałem to psychologiczne studium i dało mi to wiele do myślenia.
Jeszcze dalej myślę...
A tymczasem pozdrawiam