Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

Pewnego niesłonecznego dnia, w którym wszystko wydawało się być szaro-bure i bez perspektyw na jakąś choćby maleńką poprawę, wyszła z domu z zamiarem znalezienia w tym smętnym widoku potwierdzenia, dla swoich fatalistycznych teorii na temat przyszłości. 

Znalazłszy odpowiednią scenerię do przeżywania wewnętrznych dramatów, przystanęła i uśmiechnęła się na poły łzawo, na poły ironicznie. Przypadkowym świadkiem tego mimowolnego grymasu był przedstawiciel płci brzydkiej i pozbawionej umiejętności odczytywania niewerbalnych sygnałów mimicznych oraz tylko pozornie nieistotnych gestów. 

Zachęcony tym, co w jego mniemaniu było filuternym pokazaniem dwóch równych rzędów mlecznobiałych ząbków, zalotnie przedzielonych koniuszkiem różowego języczka. Stanął przed nią jak przeszkoda, w realizacji planu samotnego kontemplowania otaczającej rzeczywistości, nieubłaganie zmierzającej do jakiejś ogólnoświatowej katastrofy. 

Prześlizgnęła się po nim wzrokiem, jak łyżwiarka figurowa po tafli zamarzniętego jeziorka, bo jak wiadomo kobiety poświęcają więcej uwagi przedstawicielkom tej samej płci, mierząc je wzrokiem, ważąc, świdrując, przeszywając, a czasem jeśli zajdzie taka potrzeba - uśmiercając.

Przypadkowych facetów ledwie obdarowują przelotnym spojrzeniem, które im wystarczy do ogólnej oceny, bez wchodzenia w takie detale jak: pojedyncze brwi-mutanty, czarne kędziory wystające z nosa, krosty, wągry, keczupowa plamka, szczypiorek, niepasujące skarpety, itp. Takie szczegóły dostrzegają dopiero przy długotrwałej znajomości, a raczej pod koniec. 

    Naukowcy, którzy od wieków próbują zgłębić meandry kobiecego umysłu dowodzą, że po pierwszej, powierzchownej weryfikacji, jeśli oczywiście wypadnie ona pomyślnie, następuje spojrzenie numer dwa. Rentgenowski, przenikający duszę, analityczny przedwstęp do zakochania się od pierwszego wejrzenia, a ściślej od drugiego. 

Wszystko zależy od tego, co zrobi facet między jednym, a drugim spojrzeniem. Ile zdoła wykrzesać ze swojej prostej i do bólu przewidywalnej hubki, żeby rozpalić w niej ogień namiętności, tolerancji i prawie matczynej opiekuńczości.  

- Z miłością jest jak z grzybobraniem - zagaił przypadkowy aspirant do wypełnienia jej życiowej pustki jakąś treścią. - Szukasz borowika szlachetnego, a znajdujesz szatana...

Ilość odsłon: 650

Komentarze

styczeń 05, 2021 23:38

Łatwo nie jest, ale "czarne kędziory wystające z nosa" - a fe
https://www.youtube.com/watch?v=gHg2072pFcE
Pozdrawiam

styczeń 05, 2021 18:21

Przeczytałem to psychologiczne studium i dało mi to wiele do myślenia.
Jeszcze dalej myślę...
A tymczasem pozdrawiam