Bruno Schwarz
Babka lancetowata
Aldonie
łza się zakręciła w oku. Przypomniała sobie, jak sama była podlotkiem
w grubych pończochach z fil d’ecosse i biegał za nią taki jeden, subiekt ze
sklepu bławatnego. Komediant, który dwoił się i troił, żeby zrobić na niej
dodatnie wrażenie. Ale ona jemu przez płot i między baźnik, a żegawkę. To on za
nią, śpiewając na całe gardło (jak jaśnie pan Teodor, ino bez mandoliny):
bądź
sobie taka zwyczajna,
a
nawet trochę jajowata
(lub
jeśli wolisz bądź owalna),
bo
to co robisz- mistrzostwo świata
w
leczeniu ran tyś idealna,
moja
ty babko lancetowata
Ale jak to w życiu bywa, nic z tych amorów nie wyszło.
Ot, dwie łezki. Jedna słodka, a druga gorzka. Ta gorzka była po tym, jak matka
jej skórę przetrzepała za podarte pończochy. A słodka, że nawet fajno było. C’est
la vie.
Komentarze
Leszek.J
styczeń 19, 2021 20:33
Fajny jest ten klimat z minionych epok, nie gorszy od Kudłatego :)P
Pozdrawiam
Bruno Schwarz
styczeń 19, 2021 09:40
Dzięki! Trzeba czymś wypełnić pustkę po Kudłatym :)
Janusz.W
styczeń 19, 2021 00:00
dokładnie ..)):-,,zdrowia Bruno
Joanna-d-m
styczeń 18, 2021 23:51
:) :) :)
Bardziej pozytywnie (z mojej strony) już się nie da.
Pozdrawiam