Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

wracając od przyjaciela północną godziną
otulony cichym wiatrem i obleśną mżawką
zostawiam za plecami łunę miasta
zasysa mnie ciemność i szczekanie psów

przygasła lampa ulicznica nad rondem
pamięci Billa Clintona z Moniką Lewinsky
ugina się mostek nad pojękującą Ciemięgą
w parku nad pałacem bezwstydna czerń i mrok

w oddali mgliste światła nieśmiało się majaczą
jakby pierwsze frywolne świąteczne dekoracje
wokół parują zbutwiałe liście i wypita whisky
nie widać księżyca ani żadnej z gwiazd

i tylko głos twój anielski słyszę z oddali
który mnie wiedzie i który prowadzi
równą drogą za unijne dotacje
doprowadzi utuli i nigdy nie opuści
Ilość odsłon: 545

Komentarze

marzec 18, 2021 17:12

Czyta się bez wysiłku, pisało chyba też?

marzec 16, 2021 18:16

Mamy tu opis mocno nadliryczny, bardzo wysilony metaforycznie, dopowiedziany kawanaławizm - widokówka. Dopiero ostatnia strofa chce być poetycka i wychodzi koturnowy koszmarek. Patos na patosie patosem pogania ;-)
Błąd gramatyczny "nieśmiało się majaczą"; "parują zbutwiałe liście i wypita whisky" - nie pomyślane to-to, bo jeśli whisky wypita, to już nie ma co parować. I co to jest "północna godzina"? Nie lepiej napisać "o północy"? I dlaczego twoim zdaniem czerń jest bezwstydna?! Miało być poetycko, wyszło z nachalną metaforyką/przesadą. Pozdrawiam