Krzysztof Bencal
Ballada frajerska 2
Ballada
frajerska 2
Raz musiałem sprzątać po chamach z Ukrainy,
którzy wrócą do ojczyzny wcześniej, niźli
zakładają. Niemalowane sufity,
niemalowane ściany. Idzie za mną
pokój któregoś z afrykańskich państw. A ja znów
sięgam po fajkę pokoju. Zamieszkać
gdziekolwiek, byle z dala od bliskich. Cień
firanki i słoneczne światło padały na
stronicę z wierszem. Kiedy przymknąłem książeczkę,
sąsiednia strona rzuciła cień na ów wiersz,
który nosi tytuł „Niebo”. Wiersze zacząłem
układać bodaj w 2002 roku.
Wiersz notuję teraz w kalendarzyku na rok
2001. Moje życie przestaje
właśnie toczyć się dalej. Zaczyna się od zera
każde połączenie międzynarodowe i
krajowe. Jeśli chodzi o moje dane
personalne, to imię poznacie w Rzymie, zaś
nazwisko, które miałem, prysło. Zamiast
adresu domowego zobaczycie
pieczątkę jakiegoś centrum handlowego.
Oto dzwonię do kogoś z rodziny, by spytać,
czy już zamówili wizytę hydraulika,
elektryka i malarza. Zawsze znajdzie się
kasa. (Kalendarzyk na rok
2001 znalazłem pod biurkiem
w pracy). Polacy Pany!
2021
Komentarze
Leszek.J
lipiec 25, 2021 15:51
Zamiast "niźli" napisałbym niż...
Konto usunięte
lipiec 23, 2021 23:18
Wiersz wyższej konieczności?
x l a x
lipiec 23, 2021 22:23
Tu mamy swoiste pitu-pitu. A może by tak jednak wiersz napisać.
Krzysztof Bencal
lipiec 23, 2021 19:05
Żywię nadzieję,
że powyższym wierszem
zrażę do siebie
kogoś jeszcze!