Welles horse eats eggs
Trójkąty, ostroboki, szpagaty
Kiedy za oknem taki skwar, może chciałbyś
poszurać mną jak szmatą
po krochmalu,
nago?
Pozamiatać mną w dziwnych miejscach?
Na babci bursztyny rozsypane mnie rzucić i zalać
do procent powyżej?
Jak postawisz mi mur, ja sobie stworzę chmurę by nań
wejść. Albo ławkę podstawię, takie mam ciężkie
od żądzy sumienie. Jak mogłeś nie pozmywać
naczyń? Nie wierzę...
To ja cały dzień się wspinam, by donieść
informację... O wszach i wsze (dont vous a parlé mon coeur).
Po ustach palec jak smyk, smyr-smyr. Sza.
Nie dowie się nikt.
Nie zmienię się w sopel tak jak ty. O nie.
Nie dam się!
Halo!
To ja! Najdroższa wariatka twa, na nerwach
wciąż będę ci grać, jak na bębnie ram -
tam – tam!
Być może potrafisz namalować mi uśmiech Giocondy,
powietrzem na niebiesko.
Mam pędzel.
Staram się, bo sny. Chcę więcej!
Amarantowy szampan sprowadzany z Chin
i trawiaste dywany, bierzesz mnie
wśród pszczół tak doskonałych,
a potem lepię ci ciasto z dżojstików, cukrowej waty
i żelków Haribo.
Czujesz jakie wilgotne? Puszyste?
A ty znów jesteś na diecie?
Ilość odsłon: 1354
Komentarze
Mister D.
lipiec 28, 2021 16:42
Jak postawisz mi mur, ja sobie stworzę chmurę,
albo ławkę podstawię, takie mam ciężkie
od żądzy sumienie. - po mojej poprawce ten fragment podoba mi się najbardziej ;)
Mister D.
lipiec 28, 2021 16:20
Rytm by się przydał bo miejscami faktycznie gra na nerwach. Kilka fajnych obrazów.