marzenna 52
////
mam w ustach świeżą rybę
nasze umysły pragną ryb
nasze ciała i dłonie pokryte łuską
w oczach głębia rozmazuje źrenice
kto nas stworzył, wzburzył wodę i rozszarpał
powietrze
nie mogę się doliczyć gołębi na dachu
ich wolne loty zaburzają ruch powietrza
dwadzieścia pstryknięć długopisem
miało być dwadzieścia jeden
coś błysnęło na niebie, nie policzyłam
sekund, krótkie uderzenia gorąca
burzowe chmury zbyt szybko się
rozchodzą, trzynaście razy otwarte
pudełko od okularów, miało być
czternaście
dwanaście razy uśmiechnął się do mnie
nie policzyłam swoich głupich uśmiechów
szesnaście razy odpychałam jego dłonie
kurwa ósmy sierpnia, kiedy będzie wrzesień
obudzisz mnie sobą
policzę tylko łuski, pióra i nie rozdepczę
dżdżownicy, dlaczego pękła
jest dziewiąta rano, ktoś rozszarpał moje
powietrze
Komentarze
marzenna 52
sierpień 09, 2021 16:00
Mówisz gładko :) coraz mocniej wciągam się w ten wiersz, zawsze tak mam, aż napiszę następny i od nowa zaczyna się pstrykanie długopisem :)
Wysłannik Boga
sierpień 08, 2021 20:58
Gładko popłynąłem w klimat
marzenna 52
sierpień 08, 2021 20:53
Czasami zastanawiam się, gdyby Wojaczek pisał o swoich zaburzeniach, właściwie pisał, gdyby potrafił odnaleźć zrozumienie, może byłby dzisiaj wśród nas... może, bo samobójstwo bardzo łatwo się popełnia.
Mithril
sierpień 08, 2021 18:51
...przewidywalna już u ciebie logorea
marzenna 52
sierpień 08, 2021 12:00
X tytuł? Jaki?? Obsesyjne liczenie to marginalna sprawa ale życie utrudnia. Jest jakaś tęsknota, za czymś... Kiedy pływam czuję się wolna, gdybym mogła to uczucie przenieść na powierzchnię, to niemożliwe... a może jednak
x l a x
sierpień 08, 2021 10:51
Tekst odebrałem jako ilustrację jednego z natręctw, a mianowicie obsesyjnego liczenia. Chyba trafiłem. Mimo wszystko przydałby się jakiś tytuł.