Janusz.W
Noc obmyje światłem piaszczyste nadbrzeże
(Człowiek stoi na nogach, odrywa się od ziemi, porusza i
zmierza dokąd chce)
Arrabal Fernando -Jądro szaleństwa - księga lęku
dni ubywało dni przybywało
wzrokiem błądzę szukam pośród drzew
znajomych w parku jakby te oczekiwały
po raz pierwszy własnych imion
gdy przechodzimy od iskry do płomienia
noc znów obmyje światłem piaszczyste nadbrzeże
kawiarnie opustoszały
słychać tylko uderzenie deszczu
idealny dzień by poczuć tęsknotę za niemożliwym
wyszukany luksus smutku
kiedy zamykam oczy mam pod powiekami
bujne drzewa (obok sklepu z papierosami )
końcami palców przekazują i dziedziczę pamięć
na moment przesiąkam zapachem nagości
przymykam oczy drzewo spod powiek
wciąż jest nade mną chwilami jak ja
potrafi ubrać się (w kurtkę przez nogi )
przewiązać saszetkę i tak chodzić ze mną
chyba myśli że ja lubię parodiować człowieka
wieczorne życie jak z brystolu z malowanym tłem
pod wpływem suchego i chłodnego powietrza
intuicyjnie wypuszcza strzępy z błękitu
wydobywająca się ciemność zaczyna
mówić o niedoskonałościach początkujących ów surfer
pod powiekami pozostaje droga zawsze się zastanawiam dokąd
prowadzi osiemset metrów ciemności
Ilość odsłon: 1670
Komentarze
x l a x
sierpień 22, 2021 21:02
Może kiedyś zaglądnę w te okolice... Idzie ci coraz lepiej.
Leszek.J
sierpień 22, 2021 20:28
"noc znów obmyje światłem piaszczyste nadbrzeże", to jeden z oksymoronów jakie są w tym wierszu.
Inny to: "dni ubywało dni przybywało"
Do Twoich tajemniczych klimatów już zdążyłem się przyzwyczaić.
Zdrowia życzę