Afrodyta
Konflikt z sumieniem
Przekroczyłam dziesięć miesięcy księżycowych
bez uzasadnienia, naukowo wyznaczona granica
rozciągała się, na każdym etapie daleko
przed czasem definitywnego rozwiązania.
Skrojone z romantyzmu szkiełko i oko, dziurawe
ręce specjalistów (wspieranych wysokiej klasy
sprzętem oraz zalegającą rutyną), zdemaskowały
przerośnięte paznokcie i śmierdzące łożysko,
na które spoglądano z obrzydzeniem.
Rodziłeś się, wiotką szyję dwukrotnie oplatała
żmija. Zdradził cię pojękujący oddech,
dozgonna gwarancja bezterminowego piętna.
Zwyczajny przypadek, zbieg okoliczności, a takie
nie prowokują konfliktu z sumieniem, wątpliwości
i pęknięcia pozszywano finezyjnym ściegiem,
z dbałością o szczegóły.
Śniłeś swoje życie, zamknięty w przezroczystej kuli,
która do samego końca nie odkryła znikających plam
wybielonego personelu ani przyszłych wydarzeń.
Komentarze
Afrodyta
grudzień 05, 2021 19:43
Skoro "pretenduje do prozy", to nie ma znaczenia, w którym miejscu kończy wers.
x l a x
grudzień 04, 2021 20:05
Pomijam ciężki temat, to text raczej pretenduje do prozy, tylko niezgrabnie wersyfikowanej vide ostatnie 4 wersy. Bardziej to felieton z porodówki w drugiej osobie.