Już tyle Pan o mnie wie...
Pokazałam swoje podwórko. Cóż... nie zdążyłam zgrabić wszystkich liści przed zamknięciem sezonu.
Może pod jakąś niezgrabioną warstwą zamieszka jeż albo inny zwierz. Może zostanie nadzieja, że wiatr wszystkiego nie zdmuchnie. Nie rozproszą się liście.
Kiedyś siadałam na parapecie i przysłuchiwałam się rankiem koguciej melodii. Koiła. Teraz w nocy otwieram usta do piania.
Podobno mam czterdzieści procent szczęścia. Sześćdziesiąt pod górkę.
Wolę pod górkę. Ile będzie po tamtej stronie? Może spotkam jeszcze osobę, która ma tak jak ja. Spotkam, nim moja sukienka się pobrudzi, nim zapętli w liściasty dywan, po którym będę kroczyć . A każdy listek będzie oddzielnym wierszem. Moim. Ich. Tych, co odeszli i tych, którzy nadal piszą.
Komentarze
Nie znaleziono żadnych komentarzy.