ryszelie
fragment listu Mileny Jesenskiej przechwyconego przez Fritza Suhrena
gdyby był robakiem zawinęłabym go w liść,
niosła długo, długo między piersiami
aż gryzłby mnie do krwi,
gdyby stał się szafą w moim pokoju
zaczęłabym grę w chowanego,
rozkoszując każdą drzazgą wbitą w skórę.
tłumaczyłam go, by nie był sam,
by szamotanie nie było tylko ucieczką myszy
zatrzaśniętej w labiryncie,
by wszystkie krwotoki, bezsenne ciemności,
nie były tylko wpisem w pamiętniku, wyznaniem,
który spłonie wśród ukłonów przyjaciół.
pięć dni razem to nie jest całe życie –
ale może nim być. rozpisujesz dni na listy,
gorączkujesz noce na księżycowym zamku,
ulica jest daleką Ameryką.
wszystkie procesy jakie zachodzą w nas i wokół
prowadzą do nicości.
ludzie się rozpadają, jak potem składać płatki popiołów
w jeden organizm? widzę Józefa, widzę Jezusa,
idą przez plac jak bracia bliźniacy.
może ocaleją z ognia jakieś drzwi, jeden dzień
spędzony w Gmünd, widok z okna
na dym.
Komentarze
Konto usunięte
maj 09, 2017 20:54
Bardzo dobry, poetycki tekst, ale... zrozumienie go jest możliwe pod warunkiem rozszyfrowania tytułu (do czego się i wujka Google zmusiłem). Pierwszy wers wymaga chyba korekty na ", zawinęłabym go w liść". Gratuluję.
Tomasz Rom
maj 09, 2017 18:48
ee tam, dla mnie niestety słowotok. moja personalna.
aidegaart
maj 09, 2017 17:14
ryszelie: to jest bardzo dobry wiersz, wiesz o tym, nie?
czytam go po raz 5-y i przeczytam jeszcze raz: przejrzystosc przekazu, nieskomplikowany (a to zdarza Ci sie), jak prawdziwy wiersz.
pozdrawiam
Krzysztof
maj 09, 2017 17:03
" A gdybym był młotkowym i w fabryce młotkiem szalał, to co byś powiedziała? czy coś byś przeciw miała? " sorry, ale tak mi się skojarzyło.
A co do samego wiersza, jest trochę za długawo, na dodatek nie ma takiej spójności słownej, więc nie idzie się skupić nad treścią, przez co wiersz staje się taki nijaki, jakby był o niczym, pozdr