Toya
wołania coraz mniej czy nie widzisz
od snu do snu coraz płyciej
oddycham nawet śpię bez wchodzenia w szczegóły
kończąc dzień na zaciśniętych palcach
modlitwą przerwaną dwa kroki
od wspólnego parapetu przy oknie
niż za niżem
i pada nawet światło odbite w kroplach
bezdźwięcznych i pustych tym rodzajem braku
który wypełniając nas po brzegi
przelewa się do jutra
i kiedy tak spadam z deszczem
czuję w sobie skrzydła
odrastają tylko czy zdążą
dojrzeć do łopotu
pierwszych nieśmiałych skojarzeń ze śmiercią
by nagle centymetr nad ziemią
bezczelnie unieść mój ciężar
Ilość odsłon: 1223
Komentarze
Toya
maj 12, 2017 23:18
Joanno, Mgło, RozaR, Tomaszu, ag01 - pięknie dziękuję:)
ag01
maj 10, 2017 10:00
Zatrzymuje :)
Konto usunięte
maj 10, 2017 08:20
Z wiekiem człowiek zwykle kostnieje, żaru coraz mniej, za to więcej konformizmu.
Dlatego promuję pewien rodzaj niedojrzałości - otwarte oczy, które i mnie się powoli sklejają.
Pozdrawiam.
RozaR
maj 09, 2017 23:34
Wierszyk mi pod wieloma względami się podoba .
Czytałem łatwo i ze zrozumieniem
Nic mnie nie zniechęciło
Tekst zrozumiałem doskonale i poruszył prawie każdy fragment .
Tylko ?!
Współczesne dylematy współczesnego człowieka zagubionego w rzeczywistości wydają się błahe lub wręcz małostkowe. Co nie oznacza że owe dylematy nie mogą skończyć się tragicznie.
Tak jakby człowiek miał już w sobie swą gorycz którą wypić musi .
- Tak odbieram przekaz – choć do wiersza mam uznanie .
Pozdrawiam
Konto usunięte
maj 09, 2017 22:16
Litości co ten mój tel wypisuje :-) przepraszam :-)*spokojności
Konto usunięte
maj 09, 2017 22:15
Przeczytałam z przyjemnością :-) sposobności na dziś wiele :-)
Konto usunięte
maj 09, 2017 22:03
Słyszę to wołanie, choć przyznaję, że
wersyfikacja trochę mi przeszkadza,
ale temat jest mi bliski więc odnośnie tekstu nic złego nie powiem.
Toya, pozdrawiam serdecznie
:)