Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

 

mój prastary duch mieszkał w kozie i palmie

doświadczał okrucieństwa walki

uczył się cierpliwości od rybaka

 

po raz kolejny przyszedłem na świat w Wilnie

jako syn żydowskiego księgarza

z dzieciństwa pamiętam kołyskę utulną

długie noce pustkę i chłód

                                                                                                                            

ogrzali mnie chasydzi

światło dotykało wileńskich piwnic

 

w gorączce patrzyłem

jak drukarnia ojca płonie

języki ognia pochłaniają kolejne bele papieru

liżą mój strach oplatają ojca

a płomienie unoszą jego krzyk

 

ty ojcobójco - mistrz Towiański wiedział

że trawi mnie ogień

 

zapijałem głód wodą by ugasić pożar

chrzest przyniósł tylko nowe imiona

Jan Andrzej

nie oczyścił mnie nie zbawił

 

byłem najwierniejszym Żydem

w Kole Sprawy Bożej dzisiaj wiem

zgubiłem drogę

 

wybrałem zwyczajność nie pali nie boli

seks za pieniądze zamknięte drzwi

kiedy duch się kurczy syte ciało puchnie

zjada godziny trawi wspomnienia

rozrasta się i mości w codzienności

jest dobrze jest bezpiecznie

 

ruszam drogą ojca

przede mną kamyczki kosteczki

obrane przez samotność

Ilość odsłon: 416

Komentarze

czerwiec 21, 2023 19:28

* zostawić

czerwiec 21, 2023 19:27

Podoba mi się ten wiersz, to "ogarnięcie", ale i dobór tematu. Biję szczere brawa!
Na pewno tu wrócę, może wtedy będę miała jakieś sugestie, ale chciałam zastanawić ślad obecności, tak mi jak Tobie. Pozdrawiam

MW

2-4

marzec 03, 2023 09:29

Miło mi, żewiersz Was zainteresował.

luty 27, 2022 12:36

Jakże powikłane mogą być losy ludzkie,dobrze opowiedziane

Konto usunięte

2-32-3

luty 24, 2022 22:07

I bez fiksacji, taki szczery ;)

Konto usunięte

2-32-3

luty 24, 2022 22:01

Dobrze się czasem w czymś zgodzić

luty 24, 2022 21:52

Świetny.

Pozdrawiam.