Afrodyta
Przymknięta
Moje dojrzewanie ma niewiele z winnicy,
która wchłania aromaty i rozgrzane
południowym światłem powietrze.
Przymknięta w obłąkańczym półśnie
zwalniam tempo, odwlekając siebie,
nadpobudliwe głosy uderzają znienacka.
Podrywam się i szybuję pomiędzy
znakami zapytania, rzucone w pośpiechu
osiadają na mieliźnie.
Grzęznę, chyłkiem upływająca krew
przecina czas, bezceremonialnie
zwiększa dystans nie do przebycia
dla uwięzionych nóg.
Gorliwie zbieram roztrwonione resztki,
zanim stracę także dłonie.
która wchłania aromaty i rozgrzane
południowym światłem powietrze.
Przymknięta w obłąkańczym półśnie
zwalniam tempo, odwlekając siebie,
nadpobudliwe głosy uderzają znienacka.
Podrywam się i szybuję pomiędzy
znakami zapytania, rzucone w pośpiechu
osiadają na mieliźnie.
Grzęznę, chyłkiem upływająca krew
przecina czas, bezceremonialnie
zwiększa dystans nie do przebycia
dla uwięzionych nóg.
Gorliwie zbieram roztrwonione resztki,
zanim stracę także dłonie.
Ilość odsłon: 490
Komentarze
Afrodyta
kwiecień 11, 2022 12:46
O historii dowiedziałam się z Twojego komentarza, więc nie to. Myślę jednak, że wiersz można odebrać jako jakiś rodzaj uwięzienia lub zniewolenia, do których sami przykładamy rękę. W każdym razie dziękuję za czytanie i komentarz, pozdrawiam.
Leszek.J
kwiecień 10, 2022 14:43
Jakoś trudno mi ogarnąć ten tekst.
Mam skojarzenia z Fritzlem i jego więźniarkami.
Pewnie to nie to
Pozdrawiam