Mister D.
KOT NA MOMENT OCZY OTWORZYŁ
Jaki miły staruszek
- pomyślał młodzieniec.
na szczyt nie było łatwo dostać się po schodach,
by przeprowadzić wywiad, wszystkie dżungle przeszedł,
nieomal nie utonął żeglując po morzach.
Wreszcie jest, wnętrze domu na wierzchołku góry
niejedno obiecuje, staruszek w fotelu
czarnego kota głaska, który przez sen mruczy,
ogień w kominku płonie, wiekowa twarz w cieniu
uśmiecha się uprzejmie na tle muru z książek,
ich ceglane milczenie wypełnia powietrze,
wprost nie można uwierzyć, jak niewielki domek
może w sobie pomieścić taką bibliotekę,
robi wrażenie, jakby na niej był oparty
pułap kosmicznej nocy. Na stoliczku ciastka,
w milczeniu nadstawiają uszka filiżanki.
- Proszę się nie krępować, niechże pan mi zada
nareszcie to pytanie – ośmiela młodzieńca
starzec z datą urodzin myślom niedosiężną.
Młokos przełyka ślinę, przechodzi do sedna,
aż pod powierzchnię morza zstępuje by sięgnąć
do podstawy wzniesienia, na którym dom stoi.
Wiekowa dłoń na moment niedługi utknęła
w kociej sierści, kot oczy na chwilę otworzył,
palce wznowiły podróż, przygasły znów ślepia.
- Cóż, to jest temat rzeka - powiedział staruszek -
długo by o nim można – zaczął chrząkać, kaszleć,
jakby w krtani mu utkwił maleńki kłębuszek
żyletkowego drutu – myśl, ewentualnie,
do rozwinięcia. Kot oko otworzył.
Komentarze
Nie znaleziono żadnych komentarzy.