Mister D.
Cisza nie jest naszym domem
Tu piekło krzyczy głośniej niż pierwsza reklama -
przyjedź, usłyszysz siebie, od miasta odpoczniesz.
Ona wybiega z krzykiem, bielona fasada
zabytkowego dworku milczenie stosowne
pośród szumu wysokich topól zachowuje,
rozległych pól i lasów, nieomal niczego,
jedynie kilka domów z sobą sąsiaduje,
jest sklep, pod którym Henio udaje głupszego
niż jest w rzeczywistości - ja, stary, zmęczony,
jak z kamienia wykuty wieśniak, chuj mu w oko -
cytując pana Henia, który poproszony
pozował do rysunku, pod niebem wysoko
spiętrzonym obłokami, kobieta się tarza
w żwirze, po którym kiedyś podjeżdżały wozy
wprost pod schodki krużganka, z którego wypada
za kobietą mężczyzna, chcąc ją uspokoić.
- Och, proszę cię, wracajmy, niech wpadnę pod tramwaj,
lub proszki przedawkuję, wódką je popiję,
niech mi uszy na wylot przewierci wiertarka,
lecz niech ciszą nie będzie, to co mnie zabije.
Komentarze
Nie znaleziono żadnych komentarzy.