Zdzisław Brałkowski
Adam i wąż
Wąż, zaczepiony ogonem o konar drzewa, przymilnie się uśmiechnął:
– Spróbuj jabłka. Soczyste, słodziutkie… Sama przyjemność.
Ewa długo się nie namyślała. Każda nowa rzecz pobudzała jej chęć posiadania. Odgryzła kawałek. Przełknęła i z rozkoszą, malującą się na twarzy, oblizała usta. Następnym kęsem wżarła się już w połowę jabłka.
Adam, wpierw zaciekawiony, na ten widok podał tyły. „Co będzie, jak nie nasyci się tym jabłkiem? Weżre się we mnie jak jakaś żmija i będzie życie ze mnie ciurkiem wysysała a jadem powoli zabijała. Po co mi niepotrzebne wydatki, a do tego jeszcze ciągłe marudzenie, pretensje i gadki".
Wraz z nim prysnął wąż, co by na niego nie padło, że on jak ta żmija...
W ten sposób o sztuce niewyrzucania pieniędzy w błoto powstało powiedzenie, że chłop "ma węża w kieszeni".
Komentarze
Zdzisław Brałkowski
sierpień 21, 2022 14:44
Leszku, jakem zapamiętał, tak i opisuję. Może trochę szczegółów uciekło... minęło już tyle tysiącleci... ;)
Leszek.J
lipiec 31, 2022 13:24
Ha, ciekawe dzieje tu opisujesz.
Ja też jestem taki typowy ;)