prometeusz
przypływ
przebudziłem się w dżungli
skąd i dlaczego trudno zrozumieć
leżąc na plecach ogarniał mnie szum wody
rozkojarzony nie trudno było mi wyobrazić sobie góry
rozpychałem się przez gąszcze
brzeg jeziora był moim przeznaczeniem
byłem nagi zawstydzony manią osobliwości
widok rozciągnął moje źrenice do granic wyobraźni
płynę w kierunku górskiej jaskini jestem już blisko
nie wiem co mnie tu czeka jednak moje oczy cieszy ten widok
jest błękitnie i bez skazy chociaż to bardziej piekło niż niebo
zbliżam się do niej fale kołyszą mnie do przodu i do tyłu
ciemność ogarnia wszelkie zmysły wstydzę się samego siebie
bo niby jak tu się znalazłem tu gdzie wcześniej nikt nie był
wnętrze tej jaskini jest wizją moich wieloletnich snów
dlatego tym bardziej jestem zaskoczony otoczeniem
chciałbym krzyczeć - niech to co mnie spotkało
niech trwa i trwa
dłużej niż różaniec odmawiany za karę
cieśnina odpowiada wzajemnością
jest bardziej zmyślnie niż mógłbym się spodziewać
tracę kontrolę nad świadomością
instynktownie wyczuwam końcową ścianę tej znajomości
fale i prądy wodne boleśnie rzucają mną gdzie popadnie
wypływam z ciemności i wpadam w nią ponownie
widzę brzeg jeziora chcę już odpłynąć
czuję zmęczenie
jaskinia wciąga mnie ponownie
zatapiam się w niej i wynurzam otoczony pianą
Komentarze
Leszek.J
wrzesień 11, 2022 19:17
To sen? Też miewam takie.
Mithril
wrzesień 10, 2022 21:48
...tooo cytat z czegoś?