Rafał Hille
konstelacja urazowa wczesnej jesieni
jesienią piszę pierwszy list pożegnalny do
świętego Mikołaja chcę na święta
jeszcze jedną butelkę tego samego
oraz bawełniane skarpetki dla całego świata
ostatni komar niech zdycha w konwulsjach
umazany krwią niewinnych; obok żona z
dziećmi powalczą jeszcze o życie zatruci
tanią chemią w sprayu na owady latające
jesienią jesienią gdy sady się znów rumienią
wino czerwone opada tak szybko we krwi
bezpiecznie jest tylko w Pijalni Wódki i Piwa
barman podłączy bezboleśnie kolejną kroplówkę
ale najlepszych przyjaciół robię z kasztanów
śmiejemy się razem z dowcipów cienkich
jak spinacze i prostych jak zapałki; nikt nie
marudzi na trujące suchary i jadowite pointy
w piecu napalę rachunkami za ogrzewanie
kilka razy przeczytanymi gazetami; krzyżówek
nie dało się rozwiązać a supergwiazdy bledną
tak szybko że nie nikt nadąża ich kochać
bezdomna żebraczka gra na piszczałce
tą samą melodię ciszej niż roku temu
mgła chłonie dźwięki bardziej wieczorami
nad ranem mróz zamienia serca w lód
Komentarze
Rafał Hille
wrzesień 30, 2022 15:18
dziękuję za odwiedziny :)
Konto usunięte
wrzesień 30, 2022 12:18
Ojej, jakie to piękne... Chylę czoła, nisko. Pozdrawiam!
Rafał Hille
wrzesień 30, 2022 09:10
wrzucam jeszcze raz ten tekst, bo to juz właściwie inny tekst i inny wiersz