point of view
Echo
gruba warstwa farby całymi płatami odłazi z sufitu
nieruchome oczy wciskają się w nic nieznaczące pęknięcia
ulga rozpuszczona w morfinie wsiąka w żyły
z poskręcanego ciała wypłukuje tępy ból
przez zaciśnięte zęby wypycha niezrozumiałe słowa
cud życia przeistacza w rudy mocz
wiotkie serce tylko z przyzwyczajenia w rytmie
na dwa pik popycha puste dni
bezsenność dziurawi noce
dopóki biała taśma spisując drżenie ciała
wysnuwa się z kardiografu ufam
w przeznaczenie i prąd którego nikt nie widział
to chyba już wiara
trzeba być blisko
bardzo blisko
na odległość dotyku
przytulam się do szelestu szeptu
z wiotczejącej przestrzeni z czułością
wybieram skraplające się w oddechach ostatnie chwile
przestałem marzyć
zmieniłem zasady ortografii
teraz twardo wymawiam: ma żyć
wracam do domu szpitalnym korytarzem
myśli przeistaczają się w koraliki różańca
toczą modlitwy po zimnych posadzkach
mijam skuloną postać w łóżku przy ścianie
chyba też umiera
to takie ludzkie
Komentarze
Konto usunięte
maj 14, 2017 16:46
(Można by przyciąć). Uznanie
Konto usunięte
maj 14, 2017 11:46
W wierszu ból i gorycz przenika, aż do szpiku kości. Świetny i oryginalny.
Konto usunięte
maj 13, 2017 20:14
Straszny przegadaniec; ciężkostrawny i nudny (choć może umieranie wcale takie nie jest). Fraza "nic nie znaczące" dosyć dyskusyjna... Pozdrawiam
Konto usunięte
maj 13, 2017 18:18
Wytłumaczy czy nie, ale przemyśli :)
Konto usunięte
maj 13, 2017 18:10
co do ortografii, to rzeczywiście, ale może autor nam wytłumaczy:)
Wzruszajacy tekst.
Pozdrawiam:)
Konto usunięte
maj 13, 2017 18:05
W pierwszej może bez całymi*
szelestu szeptu może bez szelestu*
Dla mnie lekka nieścisłość, odnosisz się do mowy, zatem skąd ortografia*?
może:
wyrazom zmieniłem znaczenie (budowę)
coś w ten deseń
Może bez ostatniego wersu.
Pozdrawiam :)
RozaR
maj 13, 2017 17:02
Tym razem wyraźnie choć przygnębiająco.
Temat mnie poruszył - odcisnął
Oczywiście – można by to i tamto ( ale to tylko moje subiektywne odczucie)
Uznanie
Konto usunięte
maj 13, 2017 16:39
Poruszyłeś bliski mi temat. Tak, w akcie umierania to nie śmierć jest istotna a właśnie umieranie. Z powodu koszmarnie dużej ilości zgonów nie zostałem internistą; na ostatnim stażowym dyżurze miałem tych zgonów siedem, wszystkie w nocy, mniej więcej co godzinę.
W wierszu widzę lekarza, który już nie odcina się od pacjentów, zrozumiał, że podlega takim samym prawom. Bo - szerzej rzecz biorąc - umieranie zaczyna się od zapłodnienia. Nawet nie od narodzin.
Taki Świat.
Pozdrawiam.
Konto usunięte
maj 13, 2017 16:38
Umieranie ma się we krwi...
Dla mnie dobry tekst.