Afrodyta
Kłębowisko
Rankiem, gdy świat rodzi się od nowa,
zwiększające się z ruchem słońca cienie
pod oczami obnażają noc (bezgwiezdnie głuchą,
zdławioną ospałym księżycem, do którego
nie wyją wilki ani ludzie).
W dłoniach o prześwitującej skórze ukrywam
pragnienie snu, którego ciężar rośnie,
przygniatając powieki, aż pokonane milkną.
Dni wydają się wtedy mniej groźne i mniej do siebie
niepodobne, migoczą z wdziękiem, teatralne obrazy
w pozornie białym passe – partout.
zwiększające się z ruchem słońca cienie
pod oczami obnażają noc (bezgwiezdnie głuchą,
zdławioną ospałym księżycem, do którego
nie wyją wilki ani ludzie).
W dłoniach o prześwitującej skórze ukrywam
pragnienie snu, którego ciężar rośnie,
przygniatając powieki, aż pokonane milkną.
Dni wydają się wtedy mniej groźne i mniej do siebie
niepodobne, migoczą z wdziękiem, teatralne obrazy
w pozornie białym passe – partout.
Ilość odsłon: 414
Komentarze
Afrodyta
luty 22, 2023 16:18
Dziękuję za czytanie i pozostawione komentarze.
alos
listopad 15, 2022 23:00
Ciekawie, chociaż jakby zbyt wiele szczegółów, trochę rozmywa przekaz. Najbardziej mi się podoba fragment w nawiasie. Pozdrawiam.
Rafał Hille
listopad 15, 2022 16:25
poetce chcialo sie po prostu spac
ludzka rzecz
x l a x
listopad 14, 2022 19:01
Frazy tak zakręcone, że nie wiadomo, o co się poetce rozchodzi np,"W zaskakująco obcych dłoniach o prześwitującej skórze próbuję ukryć przemożne pragnienie snu"... I tak się pisze: passe-partout.
Leszek.J
listopad 14, 2022 11:57
Dwie pierwsze zwrotki jak najbardziej