Malina B.
Nie pozwolę światu obrócić cię w kamień (2) jeszcze nie tym razem
Cholera, kiedy ta młoda kasjerka patrzyła, w oczach miała wołanie o pomoc. Co miałam jej odpowiedzieć? "Będzie dobrze dziewczyno" brzmiało nachalnie i zalatywało banałem. "Głowa do góry" trochę lepiej, ale równie bezczelnie. Mogłabym też wytłumaczyć, że słyszę nutę dramatyzmu w jej "Do widzenia, miłego wieczoru" ale sklep był pusty i nic nie wskazywało na zagrożenie. Następnym razem zapytam ją wprost. Boże drogi, co to za czasy. Świeżo przybyli zastanawiali się, dlaczego i jak to jest, że pracuje się u nas w weekendy zamiast odpoczywać, i po co w ogóle jest trzecia zmiana. Nie wiedząc po co jest druga, postanowiłam nie zawracać sobie tym głowy. "Walka z wiatrakami - myśl zaczęła pracować raz poruszona - Podobno mamy jakieś cechy narodowe, a może wady, jak wszyscy przecież." Nie odważyłam się ich nazwać i otwarłam drzwi mieszkania. Przywitało mnie światło zapalone we wszystkich pokojach.
- Co robisz? - spytałam
- Oglądam film, a co..?
- A nic..
- Mama?
- Co?
- Kocham Cię!
***
Cztery strony świata, dwie strony medalu, cień, światło.
Pewien facet wędrował kiedyś z przyjacielem po górach. Widoki były przepiękne, zieleń trawy na urwiskach, kwiaty, strumienie. Zawędrowali kawał drogi, powoli zaczęło się ściemniać. Postanowili wracać. Byli już w połowie drogi, kiedy zapadła noc.
- Nic nie widzę, nie pójdziemy dalej, za duże ryzyko.
- To co robimy? Zimno jest.
- Nie ma wyjścia, musimy tu przenocować..
Nie da się żyć w ciemności, wiedziałam bo próbowałam przez 15 lat. Nawet w prosektorium było więcej życia, w porównaniu z tym co poczułam kiedy pierwszy raz trafiłam w ciemność. Czasami ta sama ciemność ujawniała się w nieludzkich aktach woli. Kiedy ktoś podnosił rękę na siebie lub kogoś obok. Zamroczony gniewem. Zahipnotyzowany. Zasysany na drugą stronę, w mrok.. Boże kochany, nie pozwól mi.. Łagodność i czucie przyszły natychmiast i zamiast. "Nie musi być śliczne i równe, ważne, że działa" Tyle, że zazwyczaj to co działa jest piękne. Działało, mój Boże, działało i działo się. Działo się dużo, ciągle i stanowczo.
- Ja idę dalej.
- Żartujesz?
- Nie.
I poszedł. Nie doszedł daleko, kiedy po swojej prawej stronie zobaczył ziejącą pustkę. Czarniejszą niż wszystko co widział. Nie zdążył się zatrzymać, kiedy but poślizgnął się na trawie i pociągnął go w dół. Zdołał złapać się korzeni i wisząc bezwładnie zaczął walczyć. Walczył przez kilka minut słabnąc coraz bardziej. W końcu zaczepił nogą o jakiś kamień i wspiął się na ścieżkę. Drżał z wysiłku i grozy. Nie miał więcej siły, żeby wstać. Zasnął tak jak leżał. Obudziła go zimna lepkość na twarzy i jakieś nieznane ryki. Otworzył oczy. Poranna mgła spowijała krajobraz lasów i szczyty we wschodzącym słońcu. Po prawej stronie zobaczył dużą zieloną polanę... niecałe 2 metry poniżej. Spokojną zieloną polanę, na której pasło się kilka owiec. Przypomniał sobie, że ją mijali. Przypomniał sobie wszystko. Za tą polaną było schronisko. Jedna z owiec popatrzyła na niego i pytająco zabeczała.
Ilość odsłon: 421
Komentarze
x l a x
listopad 20, 2022 22:39
Początek wyjdzie lepiej pisany w 1 os.l.poj. - to dodaje autentyzmu i bardziej przekonuje...
Milo w likwidacji
listopad 20, 2022 16:33
Pisz. Nie bój się.
Pamiętaj, że największym wrogiem autora/ki jest samozadowolenie. Z niemal każdego krytycznego spojrzenia, komentarza można wyciągnąć jakieś wnioski. A z ciszy pod tekstem? Nic .
Jeśli pochwalą, to przyjmuj z lekkim dystansem, a gdy szukają dziury w całym, to dla dobra autora i przy okazji ku uciesze czytelnika.
Miłego dnia życzę.