Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

odleciałem

ojcze i matko

odleciałem machając rękoma


z wysokości paralotni

ziemia jest jakaś szarobura

gdzieniegdzie rozbłyski

pioruny przecinają poszycie nieba

zmierzam na północny zachód


wpadam w wir to nie jest tunel

bardziej przeogromna choinka

na ściankach skrzy się szron

miliardy światełek łańcuchy gwiazd

sople dzwoneczki pierniki

oraz pieczone w foremce mikołaje

moja wyobraźnia samoczynnie cofa się

do lat z dzieciństwa

pragnąłbym widzieć się już z rodzicami

usiąść przy wigilijnym stole

i na początek napić się wraz z nimi

gorącej czekolady


nagle paralotnia zwalnia

wyhamowuje po czym staje w miejscu

zaczyna brakować powietrza

jakaś siła odśrodkowa wypycha mnie na zewnątrz

teraz jestem w świątecznej bombce

spadam na podłogę bombka pęka

wszystko co było zmienia się w przejrzyste kolory

owinięty jestem w jakąś miękką białą szmatkę

zwierzęta które są nade mną liżą mnie

mówią do mnie ludzkim głosem


nie

to mój ojciec mówi do mnie

rozpoznaje jego głos


długo czekaliśmy na ciebie kochany synku

a ty mam się dzisiaj objawiłeś

na imię ci damy Mikołaj


boże kim ja jestem

prezentem pod choinkę

powinienem być daleko stąd

i nic nie pamiętać


Ilość odsłon: 381

Komentarze

grudzień 15, 2022 14:07

Onirycznie to brzmi, ale jakoś się czyta.