Irro
Szósty dzień stycznia
Szósty dzień stycznia rozwija się jak dywan,
a ktoś w polarze na balkonie puszcza
dymne znaki miastu i światu. Z wysokości
pierwszego piętra ogląda jak słońce wstaje,
pakuje manatki i wspina się pod górkę
nad koronami drzew. (Taka prawda,
jak inne). To co rzuca się w oczy -
refleksy szkła, niedobitki sztucznych ogni,
psie ślady. Jest zima, bez zimna.
Jest dzień bez dna. Jest Orszak Trzech
Króli. Była zabawa, i po zabawie.
Przebrani rozchodzą się promieniście
do mieszkań. Papierowe korony strąca
wiatr, chorągiewki i nylonowe peleryny
odstraszają ptasią brać. Szósty dzień
stycznia. Zwija się
jak brudny dywan.
Albo pojedynczy ktoś schodzący w noc.
Ilość odsłon: 325
Komentarze
grzybowa
lipiec 23, 2024 18:48
o widzisz, tu - chociaż też są dopowiedzenia - jest ok, bo nie idziesz liniowo
i sensowne przerzutnie są (we wcześniejszych Twoich, które czytałam, były raczej od czapy)
dużo ładnych miejsc, dobry wierszyk
Irro
styczeń 07, 2023 23:20
Dzięki, zmieniłem, ale to chyba jeszcze nie jest to ...
x l a x
styczeń 07, 2023 23:08
Zgrabna klamerka z brudnym dywanem; wyszedł ciekawy obraz dekadencji katolickiej, i zrobiło się gęsto... "z głów" bym usunął, bo zbędne dopowiedzenie. Ewentualnie usunąć by inwersję: "wiatr strąca papierowe korony z głów". Pozdrawiam