x l a x
Dreszcz
Odwiedził
mnie Graham Masterton,
ten od najlepszej książki w miękkiej oprawie.
Wstąpił, jak rzekł, bo po drodze mu było.
Pisarz u mnie – a to ci wydarzenie,
miałem akurat tylko żytnią i krakersy.
Trafiłem w gust mistrza zgrozy – pochwalił,
ponoć krakersy z żytnią dobrze się komponują.
Siedzi Graham Masterton na moim taborecie,
zastanawia się, czy może chciałbym autograf.
Poleciałem do półki poszukać jego powieści;
pod ręką był Manitou - jemu dostał się wpis.
Mała książeczka, a taki, kurde, zaszczyt,
czytam z niedowierzaniem małe litery:
„A to dlatego, że jutro obchodzimy urodziny”
Słynny Graham Masterton zbiera się do wyjścia,
dopija strzemiennego, coś mruczy o samolocie.
Drzwi wyjściowe ożyły, klamka zajęczała,
chcę wcisnąć na półkę Manitou...
Książka stęka, puchnie, stawia opór,
przez meble przechodzi dreszcz.
Komentarze
x l a x
styczeń 10, 2023 23:04
Po to właśnie to napisałem. Fikcja fikcją, ale trochę prawdy w tym jest. Dzięki za wgląd
Irro
styczeń 10, 2023 23:00
Marek - na noc takie straszne teksty...
A może tak na koniec: przez grzbiety książek i mój grzbiet przebiega dreszcz ...