Tomasz Rom
Recital
Recital dłoni na szczycie Kurhanu. Drzewa
ugięły się pod ciężarem łez. Tkanka nieba,
dziurawa jak szwajcarski ser. Pocięta przez
neurotyczne samoloty F-16. I drony na baterie
szmuglujące technologiczny sen. Ostatnia
modlitwa na szczycie, ostatni świadomy gen.
Spokój przepływa przez palce, jak krew.
Skóra jest zimna i serce jest zimne. Struny
głosowe wibrują coraz wolniej. Szczyt
kurhanu puścił parę. Jest dobrze.
Ilość odsłon: 1093
Komentarze
ag01
maj 14, 2017 23:46
Ciekawy :) Podoba mi się opis nieba :)
Tomasz Rom
maj 14, 2017 19:29
aha..
Mithril
maj 14, 2017 19:05
...tekst jest w tonacji wyliczankowości i, choć zawiera ciekawe fragmenty, to trudno - mając na uwadze powyższe - zaliczyć go do "zatrzymujących"