Irro
Lekcja
Żenia i jej córki uczą się języka.
Siedzą naprzeciwko, od nowa nazywając
stół, krzesło, drzwi. Za oknem słońce
oświetla inne rzeczy. Tyle ich.
Na twarzach coś na kształt uśmiechu,
gdy siłą rzeczy mylą słowa.
Żenia i jej córki uczą mnie języka.
Siedzę naprzeciwko, od nowa nazywając
stół, krzesło, drzwi. Wychodzę z jamnikiem.
Sam jestem chyba mieszańcem.
Za rzeką wschodzi słońce.
To rzut kamieniem stąd.
Ilość odsłon: 405
Komentarze
grzybowa
lipiec 23, 2024 21:53
Już go czytałam tu, ale powtórzę - bardzo ładny wiersz.
Irro
luty 09, 2023 21:06
Dziękuję!
Rafał Hille
luty 08, 2023 20:20
ha! świetny tekst! gratulacje
Irro
luty 04, 2023 17:53
Marcin Strugalski - dziękuję!
Marcin Strugalski
luty 04, 2023 11:02
Bardzo ładny wiersz. Pozdrawiam
Irro
luty 02, 2023 21:11
Dzięki Marek!
Irro
luty 02, 2023 21:07
Słusznie - zmieniam wg Twoich wskazówek.
x l a x
luty 02, 2023 18:41
Mądry i liryczny wiersz. Jedynie z wersyfikacją bym zrobił lifting:
"Żenia i jej córki uczą się języka.
Siedzą naprzeciwko, od nowa nazywając
stół, krzesło, drzwi. Za oknem słońce
oświetla inne rzeczy. Tyle ich.
Na twarzach coś na kształt uśmiechu,
gdy siłą rzeczy mylą słowa.
Żenia i jej córki uczą mnie języka.
Siedzę naprzeciwko, od nowa nazywając
stół, krzesło, drzwi. Wychodzę z jamnikiem.
Sam jestem chyba mieszańcem.
Za rzeką wschodzi słońce.
To rzut kamieniem stąd. "