Zdzisław Brałkowski
Na Święto Zakochanych
Szedł święty Walenty,
nagle dojrzał zboże,
w nim sterczące pięty…
W lutym żyto? Boże!
Coś tu nie w porządku,
wbrew naturze przecież!
Od świata początku
zboże rośnie w lecie!
– Jeszcze wy grzeszycie!
Czas jest na to w lato,
by figlować w życie.
Sto rózg dam wam za to!
– Chociaż jesteś święty –
chłopiec chciał ugody –
mylisz kontynenty…
Tu są antypody.
Ilość odsłon: 264
Komentarze
Nie znaleziono żadnych komentarzy.