Afrodyta
Szkło
Rozbita szyba wybawia, wreszcie brzeg,
siarczysty napływ powietrza przepycha
żyły i tętnice. Tłok w głowie ustępuje
krwi, która cienką strużką piętnuje skroń.
Teraz mogę zająć się czymś sensownym,
życie znad krawędzi unieść w dłoniach
bez wyrzutów, że przeleję czas.
Palcami dotykam czoła. Cztery szwy.
Ilość odsłon: 748
Komentarze
x l a x
kwiecień 29, 2023 20:08
Niestety, ale to proza wersyfikowana. Poza tym brak konsekwencji w czasie - opisujesz skaleczenie i hokus-pokus pojawiają się gotowe szwy. Coś tu nie gra. I trudno doszukać się tu jakiejś metaforyki.
Afrodyta
kwiecień 28, 2023 08:09
Puszczyku, dziękuję za komentarz oraz pozostawione wskazówki. Naniosłam kilka poprawek, aby wykluczyć zaimki. Pozdrawiam.
puszczyk
kwiecień 27, 2023 18:28
Mnie i mi bym wyrzucił.
Niepotrzebne zaimki wskazujące, choć bez nich wiadomo o kogo chodzi.
Reszta gut ????
Afrodyta
kwiecień 27, 2023 16:29
Bardzo dziękuję za Twoją obecność i komentarz, w którym przedstawiasz swoje przemyślenia. Cieszę się, że wiersz zwrócił Twoją uwagę. Pozdrawiam ciepło.
The Meanest Cat
kwiecień 26, 2023 10:33
Wiersz doskonale oddający istotę rzeczy.
Świetnie potrafisz wejść w stan psyche osób, dla których samookaleczenie to sposób na uwolnienie się od niechcianych emocji, napięć, lęków.
Mam do czynienia na co dzień z taką osobą, więc doskonale rozumiem i ten wiersz, i rzeczywistość, którą opisuje. Trafiasz w sedno każdym słowem, każdą metaforą.
Pozdrawiam,
The Meanest Cat.