Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

I
Rozpad. Rozpad połowiczny. Częściowy, symptomatyczny. Mentalny, duchowy, fizyczny. Namnażanie i umieranie. Poranne wstawanie, mycie się, ubieranie, wychodzenie. Drzwi, klucz, klamka. Dokąd? Od zera do siedmiu ponumerowane dni. Kalka, sztanca, taśma. Znikąd ratunku. Zapadanie się w siebie, choroba, nogi grzęzną na amen, choć głowa jeszcze w chmurach. 
W śmietniku bawią się dzieci. Niechaj sczezną, nim świat je dopadnie.  Śmietnik im domem i kościołem. Miraż domowy bańką mydlaną, krzykiem bez słów. Panowie bejowie odsypiają nocne bale na ławkach w parku. Na ziemi puszki, śmieci, rozbite butelki po wódce.  Opary gazduchu sięgają nieba.  A tam pełno dobroci, cukrowa wata, haribo raj. Co będzie, to ma być.

II
"Dla człowieka siedzącego pod szklanym kloszem, znieczulonego na wszystko, zatrzymanego w rozwoju jak embrion w spirytusie, całe życie jest jednym wielkim, złym snem".
S. Plath

III
Cały czas stoję. Nawet w nocy. A tak bardzo chciałoby się zatańczyć. Słyszę ptasią symfonię za oknem. Ale moje nogi są sztywne. Ktoś ciągle mnie przestawia, ustawia, szura mną po podłożu. Czasem obraca mnie do góry nogami.
Chociaż innym tak, mnie niebo wcale nie wystarcza. 
Ilość odsłon: 356

Komentarze

maj 20, 2023 12:17

Dziękuję, Leszku. A co, jeśli nie sczezną?

maj 02, 2023 18:40

Wiersz ma spore tempo, pomimo sztywnych nóg.
W sumie podoba mi się, oprócz tego "niech sczezną"
Pozdrawiam