Maciek Froński
2:3
Nie
zapomnę tamtej chwili,
Gdy
mnie opuściły troski,
Bo
wpierw bramkę strzelił Milik,
A
tuż po nim Lewandowski,
I
gdy już myślała wiara:
„Trzy
kwadranse i wakacje”,
To
się dziać zaczęły zaraz
Jakieś
dziwne komplikacje.
To
nie grzech, to nie grzech
przegrać
w piłkę dwa do trzech,
nawet,
gdy się przed połową
ma
przewagę dwubramkową.
Gdy
zwycięstwo było blisko,
Nie
ustawał doping tłumu,
Wbił
nam gola… Jak nazwisko?
W
każdym razie jakiś Rumun.
Potem
dwa i trzy i „Pan tu
Nie
stał” rzekłbym, tylko komu?
Tuż
przy linii szalał Santos…
Nic,
z Owczymi gramy w domu.
To
nie grzech, to nie grzech
Przegrać
w piłkę dwa do trzech,
Nawet,
gdy się przed połową
Ma
przewagę dwubramkową.
Cóż,
w teorii jestem słaby,
Ale
tak pociągnę wątek:
Gdy
już ktoś przy piłce ma być,
Może
lepiej Iga Świątek?
Może
zebrać tych chłopaków
I
zabronić grać z orzełkiem?
Nie
od razu, prawda, Kraków,
Ale
te nasze daremne wysiłki stworzenia drużyny, która by nie ośmieszała naszego
kraju, trwają tak długo, że ja już nie mam siły wymyślać kolejnych rymów…
[podmiot liryczny zupełnie się rozkleja]
To
nie grzech, to nie grzech
Przegrać
w piłkę dwa do trzech,
Nawet,
gdy się przed połową
Ma
przewagę dwubramkową.
Komentarze
Nie znaleziono żadnych komentarzy.