aidegaart
kabalistka albo singel, debel, mikst
rozglądam się za punktem zaczepienia. w prawo
nic w lewo nic. pośrodku ja ona i jakiś
cel, o którym mędrcy mówią, że jest ulotny.
teraz wiem że nici z mojego samolotu.
przecież miałem odlecieć
w chłodniejsze rejony,
ale spadło na nas słońce o szóstej rano.
zaczynam mieć w dupie nadjeżdżający tramwaj
i wszelkie konsekwencje
związane z utratą
dobrego imienia, gdyż schlałem się nieludzko,
nie zapomniawszy o przyrzeczeniu jej dozgonnej miłości.
podobno jestem jedynym,
który zna prawdę.
a tę partię i tak wygrali taksówkarze,
pewnie rozwożąc wszystko w przeciwnych kierunkach.
Ilość odsłon: 2933
Komentarze
Justyna Babiarz
maj 24, 2017 19:25
Smutne zakończenie, "absurdalna" treść i postacie drugoplanowe (taksówkarze), które stają się pierwszoplanowymi... Jest na kogo przenieść odpowiedzialność :) Styl przekazu dobrze dobrany do treści :) Nie moje klimaty, co nie oznacza (niestety), że jestem abstynentką... ale mi-się-podoba :)) Pozdrawiam serdecznie :)
Konto usunięte
maj 24, 2017 16:20
Trochę.
Czasem.
Dziś?
To było jutro
aidegaart
maj 24, 2017 15:08
Ag: dziękuję
Tomasz: Ty chyba jakiś jasnowidz jesteś!, ja to W Krakowie na półtrzeźwo pisałem. Już drugi raz mnie rozgryzłeś...
Lena: dziękuję, to piękny wiersz i pasuje tu jak ulał.
Pozdrawiam wszystkich
Lena Pelowska
maj 24, 2017 09:29
czy mogę dziś odpowiedzieć swoim starym wierszem? :) jeśli tak, oto on [2009].
kiedy cię rozpakowałam
pachniałeś prostą miłością
gładki w okładce i pod nią
w szaleństwie słów
wietrzyliśmy podstęp bogów
dlatego przekazywanie ich
z ust prosto do ust było
wysoce rozsądne
mierzyłam cię ukradkiem
na skali naiwności
wyrastałeś obiecująco
ponad moje najdłuższe
w świecie nogi
w ogóle był świetny plan
rozrysowany na wiele wariantów
cztery prześcieradła
dwa fotele lotnicze
stawialiśmy w pośpiechu
swoje pieczątki
zbieraliśmy wszystkie pióra
nikt nigdy nic nie wiedział
dlatego nie żałuj dzisiaj
zwijamy interes
i już
Konto usunięte
maj 24, 2017 04:04
Fajnie bawisz się wieloznacznością fraz. Wiersz trochę trąci Świetlickim, ale może się mylę. Najbardziej mi się podoba to o tramwaju i konsekwencjach *dozgonnej miłości.
Tekst pozornie absurdalny i jednocześnie smutny.
Czy absurd może być smutny? - Może być.
Pozdrawiam.
ag01
maj 24, 2017 00:48
Podoba mi się :) druga strofa (szczególnie trzy pierwsze wersy) i puenta super :)