prometeusz
PUSTYNNE KWIATY NA POŻEGNANIE
Dopóki jeszcze zdrowe
postanowiłem sprzedać swoje wnętrze na części.
Wołałem
głośno udając wariata.
Przejeżdżała czarna
limuzyna, pasażer zaproponował, że da za moje serce
dwadzieścia
złotych, kiedy zauważyłem, że obok niego leżą kwiaty powiędłe
od łez. Odmówiłem.
Rozebrałem się do połowy aby to
co oferowałem było bardziej widoczne.
Podeszła do mnie
starsza kobieta zaproponowała naszyjnik z brylantów, a ciało
jej szkliło się w oczach od mojej młodości.
Powiedziała,
że nie chce mojego serca tylko śniadą cerę.
Poczułem przez
krótką chwilę jak własne cierpienia otwierają się na cudzy żal.
Obdarowałem ją krwią którą sam przechowywałem na starcze
lata.
Staruszka przemieniła się na moich oczach w młodą
kobietę.
Skupiło to wokół mnie wielu ludzi.
Nagle
wszyscy zaczęli klękać przede mną i błagać o krew moją.
Nagle
i ta kobieta poprosiła mnie o rękę.
Zmianom nie było
końca.
Jej włosy na które padał cień przydrożnego drzewa
w jednej chwili z sinego popiołu zamieniły się w czarne
i
połyskujące od
niewiadomych przyczyn.
Jednak i jej odmówiłem poczułem się
kimś ważnym
takim kim być chciałem zawsze.
Teraz
to ja miałem limuzynę zdobyłem też brylanty
i kobiety.
I
kiedy zacząłem się starzeć zabrakło wokół mnie kogoś
kto
obdarowałby mnie swoją młodością.
2010 rok.
Komentarze
Leszek.J
marzec 23, 2024 19:57
To baśń jakie i sam kiedyś pisałem, ale nie ośmieliłem się publikować
x l a x
styczeń 27, 2024 19:41
Jest pomysł. Gdyby jeszcze uładzić tekst i poprawić błędy, byłby ciekawy utwór.
andrew24
styczeń 27, 2024 16:14
Ciekawie, a nawet trochę fascynujące. Krążymy gdzieś myślami. To co mamy zdaje się mało, a wystarczy...
Pozdrawiam serdecznie,
Miłego popołudnia