to miała być opowieść o dorastaniu, a jest o stracie, o starości,
o wyznaczaniu granic przez martwe słowa.
czasami myślę, że już nie żyję.
od wczoraj znowu luty. z każdym oddechem
rodzą się obłoki mrozu, las staje się coraz cięższy,
a w przemoczonych butach czuć tylko zimno.
mówisz do mnie, ja milczę.
czekam aż spłynie pamięć,
dym zamknie oczy.
wokół cicho i obco.
szron na drzewach skrzy się jak lukier,
miesza światło i wodę.
Komentarze
MW
luty 12, 2024 19:09
Dziękuję za lekturę i podzielenie się wrażeniami i wierszem. Dziękuję :)
andrew24
luty 11, 2024 13:46
Dorastanie nie ma wieku. Ja je tutaj widzę i ładnie je pokazujesz.
Tak się zaczyna
...
pierwszy samodzielny
oddech pierwsze spojrzenie
i usłyszałaś głos mamy
za brakiem którego
nie raz się potem wydzierałaś
...
I trwa do ostatniego oddechu
Pozdrawiam serdecznie,
Miłego dnia