Janusz.W
Nieskazitelny mechanizm
samo tnie myśli przyklejone przez deszcz i wiatr
prze zen stworzone z możliwością sądzenia
zbilansowanej prawdy gdzie czterystu ludzi
(w stoperach)schylonych nad maszynami
pragnęło się stać niedostrzeżonymi
plan ewakuacyjny
exit nad ranem jak bez miar moich słów
jak obciosane bloki które utraciły szczyt
skruszone wznosiły się w poszukiwaniu północnego fenu
bezpłodne(jak poprzednie dni) z atropiną głodu
i wtedy wyrywam q... z siebie drzewa z korzeniami
mylą się kierunki
jestem gdzieś na końcu świata
plecami ocieram się o postać niezdolny
ani wsiąknąć w nią ani jej rozświetlić
idę dalej nie słysząc głosu Boga
z generacją samowystarczalnych ludzi
nieskazitelny mechanizm
(w mroku skupiam się na detalach
i nie muszę się nikomu tłumaczyć z egzaltacji
refleksja jest jak jucha na zębach )
snują się po głowie niedorzeczne argumenty
jak na powiślu jest gorąco i duszno
forma słoika jak kwadrat prosta
słupy szkła wydzielają kwaśną woń
rachityczne palmy z betonu w zielonych wiaderkach
zakwitły rzędami tłuste światło spływa
jak plamy na atramentowej powierzchni
w podziemiach we framugach i wnękach
zaludnione korytarze nocy
skuleni ludzie jak na pocztówce namalowanej odręcznie
futurystyczne zwidy dopasowane do obskurnego otoczenia
i to wszystko pokrywa się rdzawym nalotem w jedną noc
Ilość odsłon: 163
Komentarze
Nie znaleziono żadnych komentarzy.