Mister D.
UFOLUDZKA ROZMOWA Z EKSPERTEM (CIĄG DALSZY)
Zwiedzali razem kosmos, pies i jego człowiek,
w podróży przez zamknięcia i otwarcia powiek.
Widzisz pańciu, że wszechświat zdaje się bez granic,
w takim wszechświecie wszystko może się wydarzyć
co wydarzyć się może, tu widzisz planetę,
bez granic, bez sztandarów, język na niej jeden,
wyobrażasz to sobie, tu do tego doszło,
co szumiało na Ziemi twoim długim włosom -
wiwat kwas, ludzie wszelkich pigmentacji skóry -
pamiętasz jak śpiewałeś uderzając w struny?
z planetą są tożsami, kosmosem i sobą,
nikt nikomu nie grozi bombą atomową,
rozwijają naukę, sztukę i kulturę,
ciekawi są wszechświata, zgłębiają naturę
jak oczy Mona Lisy, by na dnie ich odkryć
tajemnicę autora, lub choć jego podpis,
lecz czy dno ich istnieje, to osobna kwestia,
wiecznych oczu Giocondy orzech do zgryzienia.
Powiem tobie w sekrecie, żeby nie zapeszyć,
że są plany planetę w Unii Planet zrzeszyć.
A teraz lećmy dalej, inną ci pokażę,
jej oblicze jest z Ziemią bliźniacze niemalże,
tam żyje twój sobowtór, bez celu, nadziei,
instynkt życia go zmusza by ryć nosem w ziemi,
już dawno psa własnego, podobnego do mnie,
z wilczego głodu pożarł po Ostatniej Wojnie,
lecz ty byś mnie nie pożarł, między nami sztama,
nie pożarłbyś mnie pańciu, nie pożarł mnie, prawda?
I ja bym cię nie pożarł, mogę ci obiecać,
choć zerwana na globie jest koegzystencja
między psami i ludźmi - włóczą ludzkie kości
psy, które powróciły do stanu dzikości,
i w niwecz poszła wasza zmyślna eugenika,
wysiłek żeby z wilka uczynić jamnika,
mutacje popromienne tam zewsząd kły szczerzą,
nie sposób już odróżnić tam ludzi od zwierząt,
pożerają się ludzie nawzajem, smacznego
nikt nikomu nie powie aż do ostatniego,
tam ostatni artysta już dawno zjedzony,
ostatni jego obraz dawno przerobiony
na szałas albo ciepło - taką funkcję pełni
sztuka na tej planecie podobnej do Ziemi,
osiągnęła ideał sztuki użytecznej,
skutecznej i praktycznej, pożywnej społecznie,
nareszcie się udało kogoś nią nakarmić,
własne ego przekroczyć artyście, świat zbawić,
włączając siebie w obieg przemiany materii,
pozbawić się skłonności do czczych fanaberii,
prostą sztukę wytworzyć, w najprostszym języku,
w zrozumiałym każdemu języku instynktów,
bez dzielenia na czworo ostatniego włosa,
do szpiku kości sztuka w sedno trafiająca,
dająca do myślenia w dwóch słowach ostatnich
kołaczących się z rzadka pośród włosów rzadkich,
i wiersze się przydały, wiersze drukowane,
pomięte na ostatnią ludzką barykadę.
Ilość odsłon: 149
Komentarze
Nie znaleziono żadnych komentarzy.