Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

 wyobraź sobie że już siedzisz w łodzi

 ktoś zdejmuje cumę z pachołka

 nabrzeże delikatnie odsuwa się od burty

 płacz mew rani uszy a świetlówka

 na wyspie robi za słońce w zenicie

 komputer za prawdziwe okno na świat

 wychylasz się przez krawędź tabletki – połykasz

 by marmoladowe niebo powróciło

 

 wyobraź sobie wspomnienia z dzieciństwa

 szumiących pszczół i pachnącej kosodrzewiny

 pierwszy dotyk i ostatnie pożegnanie


 nie nie wyobrażaj sobie za wiele

 obetonowanie tworzy ludziom swoisty klimat

 zaprzedania i uporczywego szukania motywacji

 malwy lepiej rosną między asfaltem a krawężnikiem

 znałem kiedyś malwę ale wykończył ją round up

 

 wreszcie wyobrażasz sobie że jesteś na promie

 kogoś zdejmującego pętlę z pachołka

 nabrzeże delikatnie oddala się od burty


 szukająca księżyca wzniesiona ręka

 uzbrojona jedynie w pochodnię

 gdy horyzont pęka na dwoje

 słyszysz zatokę połykającą kilwater



Ilość odsłon: 267

Komentarze

sierpień 31, 2024 14:28

Dzięki za muzę.

sierpień 30, 2024 20:36

https://www.youtube.com/watch?v=I6A-95S4l7s

sierpień 28, 2024 20:47

Zrobione. Jeszcze raz dziękuję...

sierpień 28, 2024 16:20

O, kurwa, Mirek, brakowało mi tej podpowiedzi. Gdy wrócę z działki, siadam i zmieniam. Dzięki

sierpień 28, 2024 16:13

Pozwoliłem sobie dotknąć te frazy, bo mi się widzą:

wyobraź sobie że
siedzisz w łodzi
ktoś zdejmuje cumę z pachołka
nabrzeże delikatnie odsuwa się od burty
płacz mew rani uszy a świetlówka
na wyspie robi za słońce w zenicie
komputer za prawdziwe okno na świat
wychylasz się przez krawędź tabletki – połykasz
by marmoladowe niebo powróciło

wyobraź sobie wspomnienia z dzieciństwa
szumiących pszczół i pachnącej kosodrzewiny
pierwszy dotyk i ostatnie pożegnanie

nie nie wyobrażaj sobie za wiele
obetonowanie tworzy ludziom swoisty klimat
zaprzedania i uporczywego szukania motywacji
malwy lepiej rosną między asfaltem a krawężnikiem
kiedyś znajomą malwę wykończył round up

wreszcie wyobrażasz sobie że jesteś na promie
kogoś zdejmującego pętlę z pachołka
nabrzeże delikatnie oddala się od burty

szukająca księżyca wzniesiona ręka
uzbrojona jedynie w pochodnię
gdy horyzont pęka na dwoje
słyszysz połykającą kilwater zatokę

I to była dla mnie przyjemność


sierpień 26, 2024 21:11

Nie spodziewałem się, Dagny, że text wywoła taką lawinę skojarzeń. Cieszę się, że coś urzekło - dla autora to komplement. Dziękuję za poświęcony czas.

sierpień 25, 2024 22:18

… będzie wyglądało, że może za dużo komentu, ale nie tyle tekst, ( choć udany)- co sam przedmiot rozważań, jest dla mnie frapujący, bo dotyczy wolności „ w nas”; osobiście uważam ( niezmiennie podziwiajac ) - dwie najbardziej wolne wewnętrznie wybitne jednostki : Św. Maksymiliana Kolbe i Rotmistrza Witolda Pileckiego. W obydwu przypadkach, na przeciw jednostki stał opresyjny, morderczy system totalitaryzmu - jego pachołków jednak dziś nie wspominamy.
Pamiętamy natomiast nadludzką odwagę, płynącą z tego samego źródła - wiary. Takiej wolności, nie zagwarantuje żadna utopia i nic tak nie uskrzydli wewnętrznie aby mieć w sobie wolność wyboru.
Prawdziwe klejnoty,( choćby po czasie), ale najpiękniej błyszczą oprawione w niezłomność… pozdrawiam

sierpień 25, 2024 19:06

… ech, tak sobie jeszcze myślę, że ten American Dream, też był dla wielu rodzajem choroby, ale i tylu się poszczęściło; opuścili smętny księżyc swoich niedoli, grzejąc się w słońcu stolicy świata; kraju tyleż bezwzględnego - co do dziś niezwykle przyjaznego dla wszelkich zdeterminowanych, by polepszyć swój los…

sierpień 25, 2024 18:53

… niejednoznacznie, nawet ciekawie zahaczona z kilku stron kwestia wolności i nieuchronności;
obrazy z dzieciństwa- potrafią być pułapką pamięci/ wolności ; sięgamy do nich, choć bywa, że jako punkt odniesienia ograniczają ( sentymentalizm), czasem są jedynym zaznanym w życiu szczęściem ( dają siłę), bądź determinują zło, gdy dzieciństwo było dramatyczne i wyrasta nieodwracalnie połamana psychicznie dorosła jednostka.

Bilet na Ellis Island był przepustką do snów, lub dramatu gdy na brzeg wyrzucano tysiące imigrantów.
Zestawienie tutaj dwóch kierunków : spokojnego ( w założeniu) dzieciństwa i targanej niepewnością - przyszłości ; ale jest i trzeci kierunek - iluzji wirtualnej; wspomniana jest choroba ( czy nieodwracalna?)

Nie mam jednoznacznego stosunku do tej wyspy; płynęłam tam, a opowieści były sugestywne i mocno to przeżywałam; pamiętam gablotki, zdjęcia ( są jeszcze dziś? ).
Na księżyc ( choć jestem rakiem księżycowym ), to patrzę tylko czysto estetycznie bo jest to jednak wieczny „ drugi” względem słońca;
cóż on może sam, poza świeceniem światłem odbitym ;))? Słowem, planeta z kompleksami, ha, ha, ale ładna perła na niebie;))

Choć wolałam Twoje zadziorne, chłopięco - sarkastyczne wiersze, to tutaj wkręt z malwami mnie urzekł. Wolność, życie - warte każdego wiersza ;))

pozdrawiam