Irro
Psia plaża
Tysiąc kilometrów od domu patrzę
jak słońce dogasa za linią horyzontu,
Bałtyk rozmywa się w oczach. Wzrok przywykły
do pagórów i dolin gubi się w nadmiarze
przestrzeni. Siedzę na psiej plaży,
kulę się w sobie, patrzę w dal, w bliż
i nie widzę zmiany. Gdziekolwiek pojadę
biorę ze sobą podręczny bagaż –
cztery żywioły. Piąty, nienazwany,
noszę w głowie.
Ilość odsłon: 132
Komentarze
Dagny
wrzesień 20, 2024 10:29
…masz rację, na nic nie trzeba, ba, nie wolno wręcz się silić; pisanie powinno wypływać naturalnie, z chwili, sytuacji, bądź przemyśleń. Wszelka nadymka, zawsze jest wyczuwalna, bo co innego dowcip, a co innego programowy cynizm, po który niektórzy chętnie sięgają; ja tylko wyrażam własny odbiór, pozdrawiam.
Irro
wrzesień 19, 2024 18:11
@ Dagny - że nieoryginalnie? Nie zawsze w wierszu trzeba się silić na oryginalność i wyszukaną metaforykę. Że spokój? Nie ma tu nic o spokoju, wręcz przeciwnie. A puenta - na pewno nie ogranicza się tylko do uczucia. Dziękuję za czytanie i pozdrawiam.
& Marek - Adagio rozumie się samo przez się, że jest :) Zdrówka
x l a x
wrzesień 18, 2024 16:41
Całkiem trafiony pomysł. Nie wspomniałeś nic o Adagio... ;-)
Dagny
wrzesień 18, 2024 14:34
Słońce, horyzont, to znane motywy, nazbyt znane - jeśli po nie sięgasz, wypadałoby podać je oryginalniej.
Psia plaża i spokój ? Jakoś nigdy nie mogłam odpocząć na psięj plaży, ale to może kwestia moich dominujących,nadaktywnych jamników … ;)))
Przy puencie mam niedosyt, bo nawet jeśli żywiołem miałaby być „ miłość”, to kierunek jest dobry, ale wydźwięk nadto dosłowny…
( Lepiej. nie powtarzać tytułu w utworze) niby jakaśtam reguła …;)
pozdrawiam.