Laura Alszer
Brazylijskie słońce
nawet pająki nie tkają
sieci tak miękkich
jak jego włosy
w których brazylijskie słońce
przegląda się leniwie
uśmiecha
pszczoły
zgubiły drogę do ula
bo żaden miód
nie jest tak słodki
jak jego usta
a żadne futro tak miękkie
największa pokusa
w jego ustach
wszechświat schował gwiazdy
otulam się nimi
garściami zrywam
wcieram w skórę
jak nektar
językiem smakuję
w jego rękach
kociak ociera się i mruczy
w rytmie bicia mojego serca
jestem miękka
duża
a jednak maleńka
w oczach skrył grzechy
całego piekła
zagubiona szukam drogi
uciekam
kalecząc stopy
spadam w przepaść
nie ma powrotu
nie ma
wtulona w jego tatuaże
czekam
na odrobinę ciepła
palcami krążę po liniach
mój ideał
patrzy z jego lustra
śmieje się
a ja nie mam powietrza
nie potrafię oddychać
odkąd się uśmiecha
w piersi czuję
najmniejszy ruch jego ust
wygięcie tak subtelne
jak babie lato
czuję w trzewiach
nikt tak pięknie nie wymawiał
mojego imienia
jego głos mnie wypełnia
krąży we krwi
w sutkach
karmi mnie tym brzmieniem
wbijam w słowa
wygłodniałe palce
chwytam ustami
wdycham
brazylijskie słońce
nigdzie nie świeci jaśniej
niż w jego uśmiechu
Ilość odsłon: 182
Komentarze
wokka
październik 10, 2024 09:57
Nie warto go tak chwalić, może przestać się starać)).
Laura Alszer
październik 09, 2024 18:06
Dziękuję za przeczytanie :)
Mithril
październik 09, 2024 07:32
...się dla mnie tylko to:
"nawet pająki nie tkają
sieci tak miękkich
jak jego włosy"
- zapowiadało ciekawą lekturę, a w kolejnych wersach ukazało papeteryjno-adolescencyjny cukierkowizm, który nadaje się tylko do wysłania obiektowi westchnień.
x l a x
październik 08, 2024 20:42
"brazylijskie słońce
nigdzie nie świeci jaśniej
niż w jego uśmiechu" - jedynie to brzmi mniej pretensjonalnie i nie trąci zwykłą fizjologią. Reszta textu to cliche, kawanaławizm i po prostu nuda. Witam.