prometeusz
miejsce które żyje nocą
rozpocząłem kolejne tysiąclecie
na tym pseudo pustkowiu
wychodząc na żer po dwunastej w nocy
kieruję swoje powonienie wprost do kostnicy
wycinam nerkę albo wątrobę
czasem trafi się krwisty schabowy
trupowi i tak obojętnie w jakim stanie
zostanie pochowany
nocą cała główna aleja należy
do mojej wolnej wyobraźni
nie rzucam się nikomu w oczy
po tylu latach obdzierania nowych gości ze skóry
wpadłem też w nawyk hojności
najbardziej wściekłe psy chodziły
pyskiem przy mojej nodze za ochłap mięsa
lecz pewnej nocy pojawiła się zjawa
i dla niej oszalałem
młoda kobieta
wysportowana kości tusz pod skórą
zmierzała moją aleją moją kasztanową zawiesiną
pośród nieobyczajności takiego położenia
kiedy mnie zobaczyła próbowała uciekać
na głowie miała jeszcze strzępy włosów
krzyknąłem stój bo zastrzelę
zareagowała stanęła jak wryta w ziemię
nie ruszaj się bo ukatrupię i zgwałcę
nie wiem skąd wzięło mi się powiedzonko o gwałcie
zaśmiała się zaczęliśmy gaworzyć
dosłownie jak małe dzieci i w tej samej
chwili rzuciliśmy się na siebie
nasza pozagrobowa miłość
rozpadła się na drobne kawałki
na oczach moich dobermanów
świt nas pogrążył i wrzucił jak ścierwo
do swoich głębin
nie mogliśmy doczekać się kolejnej nocy
i kiedy zmierzch już zapadał
wyciągaliśmy się z grobów z wzajemnością
inni zaczęli nas naśladować
w końcu powstało miasto
o nazwie cmentarz
Komentarze
Nie znaleziono żadnych komentarzy.