Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

po paru dniach zwierzyłem się ze swoich przeżyć

najlepszemu kumplowi

wysłuchał mnie i zaczął się śmiać

powiedział że go wkręcam że robię sobie jaja

nie uwierzył dopóki sam się nie przekonał

zatrudnił się w tym samym muzeum jako ochroniarz

jednak ja już tam nie pracowałem

odwiedziłem go po tygodniu bo jakoś nie dawał znaku życia

kiedy go zobaczyłem

wyglądał jak kostka lodu w szklance z whisky

niechętnie zaczął smęcić o swoich przejściach w muzeum



na końcu jednego z ślepych korytarzy było duże lustro mówił

zresztą drżącym głosem i powtarzał dlaczego ci nie uwierzyłem

mówił że od razu pierwszej nocy tak jak i mnie

przytrafiło się też i jemu niesamowite zdarzenie

powiedział że lustro miało unikatowy ornament

który przyciągnął jego wzrok i kiedy zbliżył się do lustra

wyszła z niego królowa śniegu

ponoć była piękniejsza od anioła

jej śnieżnobiała poświata wymusiła na nim spojrzenie

na jakże czerwony i zniewalający kolor ust

w tym momencie zacząłem bardziej zgłębiać jego słowa

tak jakbym na nowo przeżywał swoje koszmary

tyko z jeszcze większym emocjonalnym dreszczykiem



powiedział że jednym ruchem różdżki zamieniła go w sopel lodu

i tylko po to aby ciepłem swojego ciała

rozpuścić go do stanu ciekłej wody

wtedy przeniosła go na drugą stronę lustra

tam czekały już na nich sanie w otoczeniu zimowej aury



powiedział że pod przykryciem z niedźwiedzich skór

czuł na sobie jej nagie ciało wtulała się w jego męskość

jakby w tym otoczeniu było jej bardziej zimno niż jemu

zobaczył że renifery zamiast poroży mają rogi

gdzie na nich zawieszone były weselne kokardy

to tyle co zapamiętał z tej pierwszej nocy

obudził się w ślepym korytarzu przed lustrem

leżąc na dywanie usłanym nieziemską nienawiścią

sugerował że czuł się upodlony

jakby jego materia przemierzała inny świat bez duszy

trwało to każdej upiornej nocy aż przez tydzień



ostatniego dnia przypomniał sobie że ma rodzinę

otrząsnął się ze śniegu jaki z sobą przenosił każdego poranka

wypalił w lustro pistoletem maszynowym o kalibrze

dwunastu milimetrów aż do dźwięku pustego magazynku

lustro nawet nie drgnęło jakby kule nie były z ołowiu

a z miękkiej gliny która ześlizgnęła się z lustra jak po ślizgawce

obrócił się i odszedł

nie wiedział że został już po drugiej stronie lustra tak jak i ja

ze swoją Brunhildą



Ilość odsłon: 106

Komentarze

listopad 19, 2024 12:38

Ciekawe obie części. Dobra puenta.
Pozdrawiam