Milo w likwidacji
Mai pen rai, krab / Nie ma sprawy
pod oczami resztki maku łagodzą świąteczne obyczaje.
chętnie bym złożył swe kości na tegorocznym sianku,
choć sam nie wiem, jak daleko jest nam do siebie. mamo!
pamiętam, jak dobrze jest przekręcić klucz w zamku.
zawołać:
czy jest jeszcze ktoś w domu?!
lecz nie wszystko jednak płynie.
oczekując najtrudniejszego: życia, znaku
przerzucam kanały.
brudna woda, a na powierzchni mydlane bańki.
co lepsze cuda oddałem do banku krwi.
syn tak bosko namieszał wam w życiu, a był tylko człowiekiem
zbyt małej wiary.
jacy królowie dotrą tam, gdzie spadają bomby?
jakie dla dziecka przynoszą dary?
Ilość odsłon: 188
Komentarze
Milo w likwidacji
styczeń 11, 2025 22:55
Nie zaczerwienię się i z patosem się "nie zgodzę"
Mnie naprawdę to nurtuje:
Takie religie, jacy wyznawcy? Czy na odwrót?
Przez całą swoją dziką młodość oddychałem przygranicznym powietrzem i wiele spraw widzę nieco inaczej.
Dziękuję za podzielenie się odczuciami po lekturze.
Naprawdę fascynujące są losy wierszy i ich interpretacja.
Chwilami łapię się na tym, że Wasze komentarze są tym ciekawsze i bardziej rozbieżne, im wyraźniej zaznaczony przekaz.
Wtedy myślę, że chciałbym tak zgrabnie pisać wiersze, jak Wy je odczytujecie.
Dziękuję.
Dagny
styczeń 11, 2025 20:52
Choć pierwsza fraza jest bardzo siłowa, to przypadł mi do gustu ten wiersz, gdyż sprawnie oddaje całą paletę niełatwych napięć, jakie czasami towarzyszą wigilijnym spotkaniom; trudno je segregować, jeszcze trudniej o nich pisać, ( a przemycony Weltschmerz na końcu, nawet z odrobiną patosu wybrzmiewa przekonująco), pozdrawiam.
Milo w likwidacji
styczeń 02, 2025 00:32
Rozumiem. Wyraziłem swoje zdziwienie, że surowe tłumaczenie jest tak akceptowalne.
Jest to ta zadziwiająca sytuacja, gdy w starym kraju mam gorszy odbiór, niż tam, gdzie piszę w języku niezbyt ojczystym. Doświadczyłem tego nawet Tajlandii.
Co do płynności, to wszystko płynie, lecz nigdy tam, gdzie człowiek by sobie wymarzył. Nie wiem, co będzie, gdy nawet te senna marzenia się skończą, ale tym się już nie martwię. Tyle lat przeżyłem na przekór sobie, że nic nie może mnie zmartwić.
Dziękuję za Twój odzew.
meszuge
styczeń 01, 2025 20:25
Nie wnikałam w sety:)
Wiersz przemówił do mnie: wiesz, ja nigdy nie miałam klucza do domu...
wiara nie zdziałała cuda, ale niewiara również nie pomogła...
czuję w tym wierszu ogromny żal... choć twierdzisz, że nie ma sprawy.
Może zbyt osobiście reaguję, wybacz, ale wiem, że ''nie wszystko jednak płynie".
Mogę się mylić.
Milo w likwidacji
styczeń 01, 2025 14:10
@meszuge
Z nowego starego setu świeżo przetłumaczony na polski
@wokka
Cieszy mnie pozytywne przyjęcie tak nieoczywistego wiersza
@Jarku
ten "break verse", to mój zamysł na zbyt ugładzone wersy. Poza tym pisałem odwrotnie: z cudzego na nasze ;-)
P.S. dodałem interpunkcję
Mithril
styczeń 01, 2025 00:29
"oczekując najtrudniejszego życia znaku przerzucam kanały
brudna woda a na powierzchni mydlane bańki"
...się Tu!
wokka
grudzień 29, 2024 20:11
Sprawny wiersz, ciekawe metafory.
meszuge
grudzień 29, 2024 19:00
Ujmujący wiersz, zatrzymał na dłużej...