Paleface
H53.5
dni, jak sekundy liczone bezwiednie
ubywa mnie bardziej
ubywa mnie więcej
z tykaniem zegara przez palce przecieka
ułuda istnienia
rwąca niby-rzeka
na pozór jest jasno
mrok czai się w ciszy
wieczorną szarością
zerka w okna źrenic
i chociażby wszystkie zapalić latarnie
nie uda się mroku w światłość przemienić
ubywam więc bardziej
ubywam więc więcej
zlizując ułudę z przemarzniętych dłoni
i tylko czasem gdzieś
w obrębie skroni
nieśmiałe olśnienie
między światłem a cieniem
tam całe istnienie
Ilość odsłon: 102
Komentarze
x l a x
styczeń 24, 2025 17:37
Całkiem niezła psychoanaliza przypadku - z ciekawą ilustracją. Niepotrzebne te "i" na początku wersu. No i zastanawiają te rymy na końcu - przypadkowe czy celowe? Bo banalizują poważne przesłanie.