Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

innej kołyski nie znał

poza kościstymi ramionami

kresowa pieśń słodziła odrzucenie


rodzicielka

zamiast pod twą obronę

uciekła w chorobę

a ona

trwała już drugą zmianę


zawiodła trisomia 21

zamykała drogę kariery

nie było żadnych planów


była Wikta

z nogami słonia sztywniejącymi palcami

i ciągle ciepłym spojrzeniem załzawionych oczu


nikt nie dociekał czy poślubiła zapalenie spojówek

czy łzy wgryzły się stałym miejscem zameldowania


mówiła kocham do skośnych oczu chłopca

i stawały się radosnymi przecinkami


dawali sobie siebie

taki mało cudowny cud

Ilość odsłon: 103

Komentarze

maj 03, 2025 20:37

AQ ja Tobie Leszku za czytanie. Pozdrawiam.

maj 03, 2025 19:59

To smutna historia z bogatą treścią, sprawnie i pięknie opisana.
Dziękuję za wiersz
Pozdrawiam

maj 01, 2025 21:57

Dzięki za informację:) dopytam jeszcze: pisałaś kiedyś o dziewczynie z młyna, dzieciństwie...o ile dobrze pamiętam;)

maj 01, 2025 21:46

Bernadetto, meszuge - Tak, Wikta / Wiktoria/ istniała naprawdę
, była służącą u moich znajomych. Kiedy w rodzinie urodził się chłopczyk z Zespołem Downa, a matka go odrzuciła, Wikta dodatkowo zajmowała się dzieckiem...dlatego "druga zmiana".
Było to okrutne, było to b. dawno, dzisiaj chłopiec ma ok. 50 lat i jest całkiem zaradnym i samodzielnym mężczyzną.
Spotykam go czasami z ojcem / nigdy z matką/ no, a Wikta już nie żyje. Cudowna kobieta, z wielkim sercem, z dłoniami jak bochny chleba , jednocześnie ciepłymi, delikatnymi w dotyku jak muślin.

Dziękuję za czytanie i refleksje, pozdrawiam:)

maj 01, 2025 21:28

Mogę tylko dodać, że u Ciebie, Nuria, jak zwykle czule i empatycznie i zawsze takie ludzkie.

Mam pytanie: czy Wikta istniała naprawdę i jeśli tak, czy możesz coś więcej o Niej powiedzieć?

Pozdrawiam.

maj 01, 2025 12:57

To bardzo cichy, ale mocny wiersz. Z tych, które nie krzyczą — a zostają w środku długo po lekturze.
Interpretuję go jako opowieść o rodzicielstwie, które przychodzi w niespodziewanym, trudnym wariancie. O „drugiej zmianie” życia, w której trwa się nieprzerwanie, kiedy pojawia się choroba dziecka

Zrobiło na mnie wrażenie, jak subtelnie został tu oddany ciężar codzienności — bez patosu, raczej przez obraz i półszept.
Znakomite frazy:
„poza kościstymi ramionami / kresowa pieśń słodziła odrzucenie” — tu czuję jednocześnie zimno i czułość.
„ciągle ciepłym spojrzeniem załzawionych oczu” — to jeden z tych wersów, który opowiada więcej niż całe rozdziały prozy.

Forma bardzo dobrze służy treści — oszczędność, celne obrazy, brak nadmiaru. Wszystko jest na miejscu.
Bardzo dobry tekst — nie tylko technicznie, ale przede wszystkim emocjonalnie. Zostawia ślad.