prometeusz
śpij
stojąc nad przepaścią
okazało się że jestem ślepą jędzą
trzymałam na rękach moją małą żmijkę
na widok tego co zamierzałam
podniebne płomienie rozpalały się same
gruby Benek w podziemnej grocie
zaczął nucić kołysankę
dla Zosi samosi
leciało jakoś tak
idź i już nigdy nie wracaj
nie miej skrupułów czy zabrać z sobą żmijkę
lecz jednak jeżeli nie potrafisz wyrządzić krzywdy
idź sama
zrób ten nieparzysty krok w otchłań Wezuwiusza
zostaw żmijkę na trawie
popełza już sama w zakamarki swoich ścieżek
i zaśpiewaj jej refren
śpij ty moja słodka manneczko
mama mleczka ci podgrzeje
a ty śpij śpij i śpij aż w śnie
drzwi zamkną się za mamusią
wzięłam później kamień i rzuciłam go w przepaść
nad którą uwiłam rozgoryczone gniazdo
wsłuchiwałam się jak uderza o moje własne żebra
jak kruszy wszystko co zepsułam przez lata
chciałam już wykonać ostateczny ruch
i już nigdy nie wrócić
wtedy usłyszałam jej płacz
to było dla mnie kolejnym rozgoryczeniem
wegetacją pozbawioną powrotu
i tak nigdy nie zobaczę jej twarzy
bo jad ludzkich oczu
wypalił moje marzenia na przyszłość
więc śpij kochanie śpij
niech bolesne spazmy rozejdą się echem po wąwozie
niechaj wahadło spowolni obciążony czas
a przestrzeń przeze mnie zajęta
niech wypchnie mnie
na ciemną stronę niepojętej mocy
ostatkiem sił oddalam się od świata
i stwierdzam że jestem szczęśliwa
bo coś mi się w końcu udało
Komentarze
Leszek.J
maj 30, 2025 16:45
babą jagą byłoby lepiej.
Utwór baśniowy, ma coś w sobie