Dziwna
dzisiaj (3)
Myślałam, że nie pójdę dziś do kościoła, ale kosy za oknem tak głośno śpiewały, że nagle poczułam wielką ochotę na włączenie się do śpiewu gromady ludzi. I miałam przekonanie, że tłum mnie zaakceptuje, i że wyrzucimy wspólnie w przestrzeń, potok równie pięknych dźwięków, jak kosy, a może nawet piękniejszych.
I wierzyłam, że ucho Wszechmocnego je usłyszy, że Jego głowa odwróci się w naszą stronę.
Idę. Z daleka już niesie się dźwięk organów i melodyjny pogłos pieśni.
Tłum wewnątrz kościoła, okazuje się nieduży.
Dźwięk organów, w myślach cały czas porównuję do śpiewu kosów. Tak samo dźwięczny. Śpiew księdza natomiast kompletnie odmienny. Nieklarowny, szorstki - taki chropowaty.
Ksiądz wyciera chusteczką pot z czoła. Dziwię się, bo mi wcale nie jest gorąco, choć w śpiew angażuję się całą sobą - po to przecież przyszłam. Poświęcam się więc całkowicie. Staram się śpiewać czysto i donośnie. Głos tłumu jest przyjemny. Brzmi harmonijnie, jasno i przejmująco. Wszystkie akordy się scalają, stapiają w jedność.
Wszechmocny z obrazu cały czas się na mnie patrzy.
Jakie szczęście, że kosy dziś tak głośno śpiewały.
Ilość odsłon: 109
Komentarze
Dziwna
lipiec 16, 2025 09:46
mam tych śpiewaków za oknem, praktycznie cały czas:)
i uwielbiam:)
dziękuję, Wokka za poczytanie i ślad pod tekstem:)
wokka
lipiec 16, 2025 08:35
Kosy są ze wszystkich ptaków najbardziej wytrwałe w śpiewie. Od marca do lipca. Wśród nich są osobniki bardziej lub mniej utalentowane, tak jak u ludzi))
Przyjemny tekst.
Też lubię sobie pośpiewać. Ale raczej nie w kościele..