Bruno Schwarz
Ty
Dwa krzesła i stół znalezione na śmietniku. Kudłaty chłopak zdarł
z nich drucianą szczotką poprzedniego właściciela. Jutro, pojutrze pomaluje na
biało. Będą pić herbatę i rozmawiać do rana. Podłoga wyłożona gazetami. Wszystkie
już przeczytał. Teraz odwraca na drugą stronę. Pod ścianą leżą dwa rulony
tapety w duże kwiaty. Czerwone róże. Na pewno jej się spodobają. Tylko skończy
czytać.
Wszędzie jej szukał. Był w parku i na cmentarzu. Kiedy usiadł na
ławeczce wystawiając twarz do słońca, przysiadła się kobieta z bukietem polnych
kwiatów.
-
Przyszedł z reputacją miejscowego lumpa – powiedziała delikatnie muskając
płatki - Chodziło o cieknący kran w kuchni, któremu zamknął wreszcie mordę, bo
w poprzednim życiu był złotą rączką. Znał się na wszystkim, z wyjątkiem kobiet.
Nie miał też recepty na szczęście, a ja byłam wciąż nieufna. Nauczyłam go pić
herbatę. Przegadaliśmy kilka nocy, siedząc przy kuchennym stole. Na stole w
kuchni było bosko.
Kobieta
zachichotała, rumieniąc się przy tym jak panienka.
- Przenieśliśmy się na wersalkę. Lubiłam
patrzeć, jak pierwsze promienie słońca zmieniają go w dziesięciokaratowe złoto.
Z dziurawą wątrobą. Teraz dbam o to, żeby miał zawsze świeże kwiaty.
Z cmentarza poszedł na rynek i kupił pęczek rzodkiewek. Nie udało
mu się ich donieść do domu. Listki rzodkiewki kłują w język. Wrócił się po
następny. Sprzedawczyni spojrzała na niego z czułością i dodała kilka
marchewek.
- Czy pani nie jest przypadkiem jej matką? – zapytał kudłaty chłopak,
ale mu nie odpowiedziała, tylko pocałowała go w czoło.
Wstąpił do kościoła. Jakaś dziewczyna w czarnym welonie myła
podłogę. Uśmiechnęła się do niego, gdy sobie chłodził twarz wodą z dużej misy
na fikuśnej nóżce.
- Czy to ty przypadkiem nie jesteś moją miłością? -spytał.
- Mam już oblubieńca, którego kocham odkąd pamiętam –
odpowiedziała i wróciła do mycia podłogi.
Wyszedł z kościoła i zatrzymał się nad kałużą. Rudy kundel
chłeptał wodę. Pomyślał, że to dobry pomysł i się przyłączył. Pies odskoczył,
ale po chwili wrócił, żeby się z nim napić. Próbował częstować psa marchewkami,
ale tamten odmówił. Pomyślał, że ich pies będzie jadał marchewki.
Znudziło mu się chodzenie po mieście i postanowił wrócić, żeby
poczytać gazety. Niestety zapomniał gdzie mieszka. Musiał kilkakrotnie odtwarzać
całą trasę, żeby trafić do swojej kamienicy. Na szczęście, miał jeszcze kilka marchewek.
W bramie siedziała jakaś dziewczyna. Długo mu się przyglądała, a on jej. W
końcu powiedziała, że już go nigdy nie opuści i pocałowała w usta.
Zasypia
i budzi się, a mieszkanie zmienia się tak, jak sobie zaplanował. Ta dziewczyna wciąż siedzi przy łóżku i się do niego uśmiecha. Postanowił ją nazywać swoją
miłością i ma nadzieję, że się na niego za to nie obrazi.
Komentarze
Bruno Schwarz
czerwiec 08, 2017 20:31
To są (z pozoru) luźne opowiadania, Pozdrawiam
ag01
czerwiec 08, 2017 17:13
To ja się domyśliłam, że chodzi o tego kudłatego co poprzednio, ale nijak nie łączą mi się oba opowiadania. Czy to jakiś dalszy ciąg tego poprzedniego?
Bruno Schwarz
czerwiec 08, 2017 16:59
Napisałem cały cykl mini-opowiadań o kudłatym chłopaku i będę wrzucał po troszku do momentu, aż mi Państwo powiecie, że już wystarczy
ag01
czerwiec 08, 2017 13:09
Zgadzam się z Grzegorzem.
A od siebie powiem, że to tekst z tego typu, które mnie lekko drażnią, bo zdaje się jakby wyrwany z jakiejś całości i tak do końca nie wiadomo o co chodzi.
Ten nie przypadł mi do gustu, jak poprzedni. Tutaj przeszłam obojętnie - bez jakichś głębszych refleksji. Jedynie właśnie ta wypowiedź kobiety z cmentarza zatrzymuje, i tyle w moim mniemaniu.
Ale poza treścią mogę rzec, że tekst jest napisany dobrze i sprawnie :)
Konto usunięte
czerwiec 08, 2017 12:53
Odwieczne pragnienie miłości.
Aż do szaleństwa.
Zaciekawiłeś.
Pozdrawiam.
Bruno Schwarz
czerwiec 08, 2017 12:26
Wielkie dzięki za przeczytanie i komentarze!
Konto usunięte
czerwiec 08, 2017 09:22
Tym razem nie. Odpływy i majaki które w widoczny sposób męczą narrację, wygląda to na silone, mnie osobiście nudzi, przez to, piękna jest wypowiedź kobiety na cmentarzu, dopiszę na plus. Brakuje mi na początku logiki szaleństwa, taka jaka jest na końcu jest średnia ale jest. Moje zdanie. Pozdrawiam
Konto usunięte
czerwiec 08, 2017 06:27
Pamiętam taki wierszyk, czy opowiadanie o tym, jak peel/bohater stuka w drzwi od domu do domu i chce znaleźć kobietę swoich marzeń. W końcu chyba znajduje, ale nie jestem pewien. Taka analogia. Ale ten tekst jest dobry. Tak uważam.
Pozdrawiam.