Toya
zmyślona
odkąd wiem że wszystko jest względne
nie boję się śmierci
a sny przestały być prorocze
teraz już nie głowy lecz pytania
odrastają po zmroku
i jest ich tym więcej im bardziej cię nie ma
pogańska bogini wrosła w piedestał
lśni do bólu fałszywa korona
tej oddasz czego zażąda
dziś jutro aż braknie fantów
gdybym była mogłabym zawrócić kroki
tam gdzie stopy oprą się o podłoże
jak we śnie malowanym czarno-białą ciszą
strach zostawić innym
spadanie kamieniom
Ilość odsłon: 1189
Komentarze
ag01
czerwiec 12, 2017 19:36
Bardzo ładny wiersz :)
Konto usunięte
czerwiec 12, 2017 11:35
"gdybym była mogłabym zawrócić kroki
tam gdzie stopy oprą się o podłoże (...)
strach zostawić innym
spadanie kamieniom"
piękne.
Toya
czerwiec 12, 2017 10:36
Pawle - może i racja, choć wspomniany fragment wydaje się być kluczowy. Przynajmniej dla mnie.
Dziękuję.
Anya - dziękuję.
Paweł 'Contigo' Bil...
czerwiec 12, 2017 00:53
Niby jest nieźle, wiersz zaciekawia, ale... czegoś w nim brakuje, chyba jakiejś wewnętrznej spójności i płynności obrazów, która gładko poprowadziłaby czytelnika do wyrazistej puenty.
Ten środek od "pogańska bogini" do "fantów" nie bardzo mi się klei z resztą i dużo lepiej mi się czyta bez niego.
W ostatnim wersie przydałby się myślnik:
spadanie - kamieniom
bo tam przecież trzeba zrobić pauzę.
Pozdrawiam!
Anya
czerwiec 11, 2017 23:29
Dobry wiersz... Końcówka mnie trochę "gryzie", ale może tylko mnie... Ogólnie wiersz na plus!