lu*
z cyklu "ulice"/6
dawno temu nie musiałam pochylać głowy
tak aby włosy zakryły twarz
ludzie idący tą ulicą
muszą mieć pewność
że tak samo jak oni
nie muszę mieć żadnej pewności
to dlatego latarnie zabiegają mi drogę
mosty przestrzennie biorą w ramiona
przytulają mnie ulice miasta
dotyka bezmiar ciszy opuszczonych kościołów
zaglądam
nieśmiały morderca w oczy przechodniów
czy ktoś widział takie łatwopalne ciała
czy ktoś widział takie puste czeluście ciał
czy ktoś w ogóle coś widział?
Ilość odsłon: 3559
Komentarze
Anya
lipiec 07, 2017 23:27
Z przyjemnością przeczytałam... Pozdrawiam :)
lu*
lipiec 07, 2017 23:04
Imre, kłaniam Ci się pięknie i dziękuję! Jesteś kolejną Osobą w moim życiu, która tak pięknie otwiera się na to co robię. Zawsze mnie to zaskakuje, a jeszcze bardziej zachwyca! Przychodzę pod niektóre wiersze na Poemax, posiedzieć cicho, pomyśleć... Coś mi się wydaje, że przez jakiś czas będę koczować pod Twoim komentarzem, oby nie był lepszy niż wiersz;)))
Konto usunięte
lipiec 07, 2017 22:47
Cd... --->
Kiedyś peel idąc tą drogą mogła być sobą. Swobodnie trzymać się pod rękę i całus dostawać całus darować... dziś wydaje się być wszystko stracone.. chciałoby się uciekać od ludzi od miejsc od siebie.
Niestety życie potrafi się okrutnie szybko skończyć i dopiero wtedy doświadczamy pustki. Doświadczamy pragnienia zrobienia tego czego nie zdążyliśmy. Wracamy w miejsca, do ludzi, patrzymy w lustro... Ale to już zupełnie inny świat, zajmujący się swoją codziennością...
Bo coś w tym jest że "show must go on".. I niby tego chcemy, a jednak nie... trudno mi nazwać ten stan. Najprościej nazwę to chęcią zatrzymania czasu ale sama ta nazwa nie satysfakcjonuje mnie... może kiedyś to nazwę..
Twoje ulice mówią mi, że
czasu nie da się cofnąć ale żyjemy tak długo dopóki pamiętają o nas inni.... hmm więc może jednak nadzieja jest?
Dziękuję Ci Lu
Za wszystko
Pa
Konto usunięte
lipiec 07, 2017 22:47
Dzień dobry Lu:)
obiecałem i jestem
Poniższy mój komentarz dotyczy cyklu publikacji o ulicach i niestety muszę go podzielić na dwie części bo nie mieści się cały...
Ulice, którymi jestem prowadzony, przypominają mi małomiasteczkową Galicję albo górzysty Śląsk Cieszyński.. na starówce mojego miasta, Bielska, także mógłbym spotkać peela... I nie chodzi tu tylko o te kamienice i stylizowane stare szyldy, ale są to miejsca romantyczne, wśród których peel próbuje się na nowo odnaleźć, jakby zostawione dawno temu fotografie na kredensie zaczęły żółknąć i usilnie próbujemy odtworzyć, co przedstawiały.
Więź peela z miejscem, które kocha jest bardzo mocna. Miasto jakby wyczuwając powrotu gotowe jest wybaczyć nieobecność peela i pragnie odgonić wszelkie dawne złe, smutne sprawy
"błogosławiąca wiatrem który nie pamięta niepamięć... "
Odczuwam tu również wielką tęsknotę i nadzieję na dobre spotkanie pomimo upływu czasu... "chwytam wiatr we włosy ulice milczą wierzą w skinienie głowy wsłuchują się w oddech żyją"- tu czuję, że prawdziwe miasto jest wtedy gdy ma swoich mieszkańców-tych którzy w nim żyją, dbają o niego, pamiętają i wracają
Myślęjednak, że to nie tylko spotkanie z ulicą, znajomymi kamienicami jest tematem ale przede wszystkim z człowiekiem
"smutku w czyimś płaszczu", z przyjacielem, może nawet kochankiem.. "a może czeka cierpiwie ten cień latarni na rogu ulicy która przytula mnie w siebie".
To odnajdywanie na powrót siebie. Czytam, że peel stoi w rozpierzchniętej sukience jakby czując, że jest wolna, jakby spod płaszcza odrodziły się skrzydła a mimo to odbicie w kałuży nie daje zapomnieć o rozpaczy po stracie. Po stracie bliskiego, który poszedł za daleko, skąd nie da rady wrócić i nikt go nie usłyszy.
Surowy bruk daje mi wyobrażenie miejsca dziewiczego. Tu nie było peela tylko kroki w wyobraźni wołają.
Surowy bruk to może być ulica ta sama ale po latach zmieniona fizycznie, gdzie tylko podwaliny, fundamenty pamiętają i cień starej latarni- to są bardzo skryte i ulotne wspomnienia.
Ten surowy bruk skrywa wspomnienia ulicy beztroskie i pełnej radości. Bawiące się dzieci dawały nadzieję na lepsze jutro. Jednak w tamtym świecie wydażyło się coś złego. Ludzie zaczęli się rozstawać, uciekać, umierać... niestety nie widzę tu nadzieji, gubi się ona wśród potarganych cieni.
Cd... ---->
lu*
czerwiec 23, 2017 22:56
"Nie bądź pewny że czas masz bo pewność niepewna
zabiera nam wrażliwość"...
ksiądz Jan Twardowski
Domestico, lubię powtórzenia, które wzmacniają przekaz i dają mi złudzenie melodii w tekście. W mojej głowie się to pięknie układa, ale to chyba niedobrze, że tylko w mojej:)))
Bardzo się cieszę, że przyszłaś! :)
Domestica
czerwiec 23, 2017 09:54
Pointa jest bardzo mocna, tak jakbyś przez całą wcześniejszą resztę wiersza starała się uśpić czujność czytelnika. I to się udaje. Smutne są te ulice, a Ty ich smutek potrafisz dobrze oddać.
Nie wiem, czy powtórzenia "musiałam/muszą/muszę" są celowe, ale trochę jednak tutaj zawadzają.
Zgubię się jeszcze wkrótce w jednej z Twoich uliczek na pewno.
Z pozdrowieniami. D.
lu*
czerwiec 23, 2017 08:25
Dzięki Przyjacielu! :)
Konto usunięte
czerwiec 23, 2017 07:10
Lu... Z przyjemnością jeszcze do Ciebie zaglądnę. Chciałbym coś więcej napisać o Twoich ulicach.
Teraz jednak już nie mogę
Wrócę
Odezwę się
Pozdrawiam
lu*
czerwiec 22, 2017 19:52
Mój kot wyczuwa w tym mezalians. Ufam kotu.
Wiem, że chcesz mnie jakoś uratować, ale nie martw się o mnie, wypłynę jak suchy liść na powierzchnię tej dziwnej rzeki, albo wpadnę jak kamyk. Liczy się tylko to, co się liczy. Nie umiem matematyki, choć chciałabym:)))
Boję się, że jak napiszę "Liczy", to będzie "to" czego nie ogarniam w tym świecie.
Nie dość, że pozdrawiam, to jeszcze ukochuję!
Lena Pelowska
czerwiec 22, 2017 11:53
gdyby pożenić logikę z Twoją lirycznością, mogłoby być pięknie. :)