Brozic
Dwa sonety
Sie trennten sich endlich und sah'n nicht, Nur noch zuweilen im Traum; się waren längst gestorben Und wussten es selber kaum... I Kiedym Cię żegnał, usta me milczały, I nie wiedziałem, jakie słowo rzucić: Więc wszystkie słowa przy mnie pozostały, A serce zbiegło i nie chce powrócić. Tyś powitała znów swój domek biały, Gdzie Ci słowiki będą z wiosną nucić, A mnie przedziela świat nieszczęścia cały, Dom mój daleko i nie mogę wrócić. Tak pozostałem samotny, bez rady Na moje smutki i tęsknoty moje: Przebiegam myślą chwil minionych ślady, Nad zwiędłą różą zadumany stoję... I w niebo wzrok mój wysyłam na zwiady, Lecz o przyszłości pomyśleć się boję. II Niedługo może na przyszłości dzieje Zostanie tylko blady cień wspomnienia; Serdeczne śłady mroźny wiatr rozwieje I wszystko zniknie we mgłach oddalenia. Więc trzeba będzie zmusić do milczenia Te drżące struny, z których pieśń się leje, I grobowego wziąć pozór kamienia, Co pogrzebaną pokrywa nadzieję. Na taką przyszłość, co mgłę ołowianą Rozpostrzeć może na błękitnym niebie, Na taką przyszłość, ciemną i stroskaną, Co ból i miłość zarówno pogrzebie... Niechaj te słowa pamiątką zostaną I niech przeżyją razem mnie i Ciebie! 16 września 1870
Ilość odsłon: 1248
Komentarze
Nie znaleziono żadnych komentarzy.